Artykuł
Etatyzm i wolność gospodarcza

 

Pierwodruk: „Prąd”, listopad 1929.

 

 

Zagadnienie etatyzmu i wolności gospodarczej rozstrzyga się zwykle metodą doświadczalną. Ocenia się, czy jakieś zarządzenie gospodarcze, rozporządzenie, ustawa miały dodatni czy ujemny skutek. Bada się, jak daleko sięgają ograniczenia wolności w innych krajach i wyprowadza się porównawczy wniosek dla własnego kraju.

Najmniej dowodliwą jest taka metoda porównawcza. Bo czyż nie spotyka się okresów, w których wolność gospodarcza już nie jednego, ale wielu krajów jest zbytnio skrępowana lub nazbyt swobodna? Z tego bowiem, co jest, co się w życiu poznaje, nie zawsze można wnioskować na to, co być powinno. Spostrzegamy przeto fale przypływu etatyzmu i fale odpływu, nie dostrzegając tamy dla tych odruchów.

Większe znaczenie ma metoda naukowego badania skutków takiej lub innej polityki ekonomicznej. Celowość gospodarcza, społeczna, a nawet polityczna nieograniczonej wolności, wolności ograniczonej i etatyzmu, takich lub innych zarządzeń władz państwowych lub korporacyjnych stwarza bezpośrednie normy postępowania, ale nie daje ich głębszych podstaw, nie oświetla ich należycie, wskutek tego nie budzi należytego zaufania do siebie, takiego, które by nie pozwalało na nowe doświadczenia, na nowe próby — wszak to, co się raz nie udało, może się udać za innym razem, gdy się zmieni niektóre okoliczności.

Ostateczną odpowiedź na zagadnienie wolności i etatyzmu, to znaczy zakresu gospodarczej działalności jednostek i władz publicznych, może dać jedynie filozofia społeczna. Określenie uprawnień i zakreślenie granic działalności gospodarczej zależy w gruncie rzeczy od tego, jak się pojmuje istotę społeczeństwa, którego organem są władze publiczne, oraz od tego, jakie miejsce wyznacza się jednostce w społeczeństwie. To zaś są zagadnienia filozoficzne, a nie tylko doświadczalne. Zresztą filozofia i doświadczenie uzupełniają się, wzajemnie.

 

I.

 

Jest to fakt oczywisty, że człowiek stanowi część większych całości, do których należy i w obrębie których spędza całe swe życie. Wymienić tu należy przede wszystkim rodzinę, gminę, państwo, naród, grupę zawodową, Kościół. Inne całości, np. stowarzyszenia, mają charakter bardziej przejściowy i nie obej­mują człowieka tak całkowicie, jak poprzednie.

Ale to włączenie do społecznego i zbiorowego życia nie odejmuje człowiekowi tego istotnego znamienia, które stanowi o jego odrębnym charakterze jestestwa ludzkiego.

Człowiek jest częścią większych całości, jest ich członkiem, ale przede wszystkim jest i pozostaje osobą; przez wejście do większej całości nie traci swego charakteru osoby, jednostki samoistnej i samodzielnej. Będąc osobą, obdarzoną rozumem i wolą, człowiek ma własny cel do osiągnięcia, związany z istotą swego bytu, oraz prawo i możność rozporządzania środkami, potrzebnymi do osiągnięcia tego celu. Sam poznaje cel i sam wybiera do niego odpowiednie środki. Jest, jak mówi Leon XIII[1] w enc. Rerum novarum, sam sobie niejako opatrznością i celem. Najwybitniejszym przeto znamieniem jego działalności jest nie­zależność i wolność. Obie te cechy stanowią jego przywilej we wszechświecie oraz chlubę i są jego prawem starszym od państwa. Od stopnia samorządności zależy jego doskonałość osobista i stanowisko społeczne, w tej dziedzinie, jak zresztą i w innych. Wolność wyboru i stanowienia o swoim losie tak się wiąże z istotą człowieka, że słusznie zauważył Św. Augustyn[2], iż P. Bóg stworzył nas bez nas, ale nie może nas zbawić bez nas.

Na terenie gospodarczym człowiek zachowuje te same znamiona swego jestestwa, samodzielnie poznającego swe potrzeby i samodzielnie dążącego do ich zaspokojenia bezpośrednio lub przez tworzenie zapasów. Te znamiona osoby ludzkiej, wypływające z samej jej istoty, mają doniosłe znaczenie gospodarcze, gdyż pobudzają do pracy, do przedsiębiorczości, do pracy oszczędnej i oszczędności, do kapitalizacji, będącej warunkiem stale postę­pującej naprzód produkcji. Powszechne doświadczenie o tym świadczy, zarówno pozytywne — rozkwit życia gospodarczego i spadek cen towarów w XIX w., tj. w okresie wolności gospo­darczej, jak negatywne — upadek życia ekonomicznego w Rosji sowieckiej, w której usunięto wolność pracy wytwórczej.

Człowiek odczuwa potrzebę działania, znajduje zamiłowanie w pracy, nad którą panuje i którą według własnej woli urządza i w przyszłość zarzuca. Z drugiej strony motyw osobistej ko­rzyści w pracy gospodarczej jest moralnie słuszny, o ile nie przekracza należytych granic.

Tym sposobem człowiek realizuje własne dobro w zakresie porządku dobra prywatnego. Do całej tej dziedziny dobra pry­watnego wchodzi praca gospodarcza, mająca na celu wytwarzanie dóbr dla pokrycia potrzeb teraźniejszych i przyszłych.

Z tych założeń wypływa ważny wniosek dla praktycznego życia. Władze państwowe powinny szanować tę wolność gospodarczej pracy, zarówno ze względów zasadniczych, jak praktycznych, tym bardziej nie mogą jej znosić. Władze państwowe są bowiem młodsze od jednostki i nie mogą naruszać jej praw ani ich ograniczać w większych rozmiarach niż na to pozwala ich natura.

Z tych względów błędną politykę gospodarczą prowadzi zarówno etatyzm, jak socjalizm i bolszewizm.

Etatyzm zbytnio ogranicza wolność gospodarczego działania jednostek i zrzeszeń i tym samym zbytnio rozszerza gospodarcze uprawnienia i interwencję państwa i jego niższych organów. Taki etatyzm pozbawia człowieka należnej mu wolności, zabija zalety samodzielnego gospodarza, którego zastępuje zarządem urzędniczym albo zbiorowym, gospodarczo gorszym, mało oszczędnym i mało pracowitym, podatnym na nadużycia. Taki etatyzm, gdy władze państwowe wkraczają bezpośrednio w proces gospo­darczy, stwarza zależność polityczną obywateli (pracowników, dostawców, odbiorców, samodzielnych gospodarzy, którzy muszą uzyskać zezwolenie władz) od rządu i ugrupowań politycznych, czego następstwem jest upadek moralności obywatelskiej i po­ziomu cywilizacyjnego. Wreszcie podnosi koszty produkcji, ob­ciąża obywateli nadmiernymi podatkami (których nie płacą przedsiębiorstwa państwowe), skupia bezpośrednio lub pośrednio zbyt wielkie kapitały i kredyty w rękach rządowych (co musi prowadzić do podcięcia niezależności obywatelskiej i demoralizacji).

Socjalizm i jego konsekwentna realizacja bolszewizm pogłę­biają te ujemne zjawiska, które stwarza etatyzm w szczególności nie są zdolne do kapitalizacji i pożerają wszelkie zapasy. Nadto umniejszają prawa osoby ludzkiej, pozbawiają ją samodzielności i niezależności, zamieniają człowieka na martwą cząstkę mechanizmu społecznego. Ilustracje sowieckie przedstawiają gospodarstwo narodowe, jako maszynę, złożoną i obsługiwaną z ludzi–jednostek, numerów. Jest to pogwałcenie natury ludzkiej.

Państwo więc powinno szanować wolność gospodarczą i popierać, jako dobro społeczne. Pod tym względem ekonomia chrze­ścijańska zgadza się z liberalną, ale różni się od niej w tym, że za drugi obowiązek władz państwowych uznaje normowanie wolności gospodarczej. Liberalizm nie uznaje ograniczeń wolności gospodarczej: wszystko jest pożyteczne i uprawnione, co powiększa produkcję, co prowadzi do kapitalizacji, gdyż tym sposobem po­większa się powszechny dobrobyt. Jest to pogląd błędny.

Wolność gospodarcza jest prawem człowieka, które, jak każde prawo, powinno być przez innych, w danym wypadku przez władze państwa, szanowane. Ale człowiek nie jest z natury swej dobry, jak to błędnie głosi filozofia ateistyczno–liberalna, rusowska[3]; jest skłonny do złego, potrafi nadużyć wolności ze szkodą dla własnego dobra, a jeszcze bardziej ze szkodą bliźnich, zwłaszcza słabszych gospodarczo i moralnie szlachetniejszych. Bogatą jest kronika nadużyć, ucisku i wyzysku, dokonywanego w XVIII i XIX w. przez jednostki a zwłaszcza stowarzyszenia gospodarczo–handlowe na jednostkach a nawet narodach. Władze państwowe mają więc prawo interwencji w życie gospodarcze celem przeciwdziałania nadużyciom wolności i usunięcia już do­konanych nadużyć.

Różnego rodzaju mogą być naruszenia wolności gospodar­czej i krzywdy, wynikające z jej nadużycia. W ustroju, w którym własność środków produkcji i wymiany oraz kierownictwo życia gospodarczego spoczywa w rękach właścicieli i przedsiębiorców, wolność gospodarczą pojmuje się, jako wolność pracy ekonomicznej, prowadzonej w dziedzinie wytwarzania przez właścicieli i pracodawców. I słusznie, ale ta wolność nie może iść tak daleko, aby naruszała prawa innych warstw lub uniemożliwiała innym pracę gospodarczą. Jeśli więc się zdarzy, że właściciele kapitału i środków produkcji, dążąc do własnego dobra, organizują warunki wytwarzania w ten sposób, że wprawdzie ciągną duże zyski, powiększają ilość produkcji, tworzą kapitał, ale jednocześnie nie płacą sprawiedliwego zarobku, rujnują zdrowie robotników, roz­bijają ich życie rodzinne, chociaż do tego bezpośrednio nie zmie­rzają, wtedy władze publiczne mają obowiązek ograniczyć wolność gospodarczą w imię wyższego dobra. Jak taka polityka dobrych warunków pracy, tak samo „polityka spożywców” jest usprawiedliwioną, gdyż ma na celu obronę konsumentów przed zbyt wysokimi cenami, przed szkodliwymi dla zdrowia lub moralności towarami, przed lichwą itd. Władze państwowe mogą i powinny wziąć w obronę słabszych wytwórców przed silniejszymi, którzy drogą zrzeszania się dążą do całkowitego opanowania rynku, do pozbawienia wolności gospodarczej słabszych gospodarzy. Wolność gospodarcza nie może bowiem być przywilejem tylko jednej klasy, ani środkiem ucisku i wyzysku.

Zatem władze publiczne mają obowiązek szanowania wolności gospodarczej i popierania jej, ale zarazem ograniczania i nor­mowania. Mają one w pewnym stopniu stworzyć syntezę moralności i porządku.

Kiedy przeto interwencja władz publicznych jest słuszna i nie narusza wolności a strzeże porządku? Powinna ona odpo­wiadać następującym warunkom.

Myślą przewodnią powinna być zasada wolności, a nie interwencji. Interwencja jest raczej wyjątkowym stanem, gdy prawo, rzeczywiste prawo jednostki lub grupy jest poważnie naruszone lub narażone na pogwałcenie, a inaczej nie można krzywdy na­prawić, lub niebezpieczeństwa usunąć. Podobnież interwencja po­winna sięgać tylko tak daleko, jak tego wymaga przyczyna, która tę interwencję wywołała. To ograniczenie ingerencji władz pu­blicznych do wypadków koniecznych jest niezbędne, gdyż gorsze są i dotkliwsze skutki nieumiarkowanej i wszędzie wścibskiej interwencji, niż niedogodności i uciążliwości, którym by miała zaradzić.

Interwencja powinna być gospodarczo – celową. Spotykamy się tu z bardzo sprzecznymi poglądami. Libera­lizm zaprzecza interwencji rządowej wszelkiej skuteczności gospo­darczej. Rozporządzenie w dziedzinie gospodarczej pozostanie zawsze tylko na papierze, a jeśli wejdzie w życie, to przynosi tylko straty i szkody, a rzadko kiedy pożytek, bo narusza prawa ekono­miczne, naturalny bieg rzeczy, bo sprzeciwia się oparciu stosun­ków gospodarczych na motywie korzyści i zysku. Może to i źle, ale takim jest życie. Socjalizm ma wielką wiarę w moc zarządzeń władzy państwowej i jej działalności gospodarczej.

Nie ulega wątpliwości, że władza państwowa i samorządowa jest złym gospodarzem, a przynajmniej gorszym niż prywatny. Zarządzenia w sprawach gospodarczych są o tyle skuteczne i nieszkodliwe, o ile nie naruszają praw i zjawisk gospodar­czych, bo jedno i drugie istnieje. Ale prawa gospodarcze nie są prawami przyrodniczymi, nieznającymi wyjątków. Można zmie­nić działanie praw gospodarczych tam, gdzie one naprawdę istnieją, przez zmianę warunków i okoliczności, w których będą działać. Tak np. istnieje prawo, że nikt się nie podejmie pracy gospodarczej, kto nie będzie miał z niej zysku, ale sam zysk może być umiarkowany i nadmierny, niesprawiedliwy, może po­chodzić z pożytecznej usługi lub z lichwy i wyzysku, albo z usług niemoralnych. Otóż wola ludzka i interwencja władz publicznych, nie znosząc zysku, gdyż wtedy byłaby szkodliwą go­spodarczo, może uniemożliwić albo utrudnić pobieranie zysków niesprawiedliwych i niemoralnych. W tej dziedzinie interwencji państwowej doniosłe znaczenie ma zasada celowości gospodarczej, gdyż ona głównie decyduje o granicach ingerencji. Zdarza się np. wypadek zbyt wielkiej rozpiętości cen zboża i chleba, zjawiska, że ceny zboża spadły bardzo nisko, a ceny chleba utrzymują się na poprzednim poziomie. Najprostszym środkiem jest obniżenie cen chleba drogą rozporządzenia władz starościńskich i egzekwo­wanie tych przepisów. Ale sposób taki często zawodzi: towar ukrywa się, tworzy się nowa cena rynkowa, często droższa, bo związana z ryzykiem odpowiedzialności karnej lub administracyj­nej, itd. Skuteczniejszym sposobem jest pobudzenie przez władze publiczne wytwórców i spożywców do organizacji wytwórczej i handlowej, aby usunąć dezorganizację rynku i nieuczciwe zyski, do założenia współdzielczej piekarni lub młynu itp. Trzeba jednak dodać, że są to środki skuteczniejsze, ale działające na dalszą metę, i dlatego władze publiczne muszą niekiedy uciec się do nakazów i zakazów, jako środka tymczasowego, nie powinny jednak hipnotyzować się mocą nakazów i zakazów prawnych w sprawach gospodarczych. Praca gospodarcza jest ciężarem i nikt się jej nie podejmuje, o ile nie otrzyma w nagrodę odpo­wiednich korzyści materialnych. Nakaz i zakaz jest skuteczny, jeśli nie niszczy tego motywu interesu osobistego, lecz go jedynie normuje, utrzymuje w karbach, stając w obronie sprawiedliwości lub praw strony słabszej.

Żeby uchronić interwencję władz od pomyłek, przedwczesnych, niepraktycznych lub szkodliwych zarządzeń, potrzebne jest współ­działanie tych, którzy żyją życiem gospodarczym, tj. przemysłowców, pracowników i robotników, a także i spożywców.

Zasada celowości gospodarczej ma także decydujące zna­czenie dla innych, obok zarządzeń, środków interwencji np. udziału kapitału rządowego w przedsiębiorstwach prywatnych, zakładania przedsiębiorstw, tworzenia zapasów zbożowych itd. Celem nie może to być zajęcie się wytwarzaniem i wymianą, gdyż taka działalność wchodzi do porządku prywatnego i należy do obywateli kraju. Uprawnia taką politykę jedynie konieczność uzasadnionej interwencji, aby usunąć nadużycia wolności i ucisk. Warunkiem pozostaje zawsze gospodarcza celowość.

 

II.

 

Indywidualizm pojmuje społeczeństwo jako zbiór jednostek, jako wytwór wolnej woli, umowy, zaszłej między członkami społe­czeństwa. Dobro powszechne nie jest samoistnym i odrębnym dobrem, lecz jest sumą dóbr jednostkowych, jest największym dobrem największej liczby ludzi. Wskutek tego prawo publiczne zanika. Wprawdzie państwo jest Rechtsstaat, ale jedynym jego celem jest ochrona prywatnych praw obywateli, co w praktyce równa się ochronie praw własności i kapitału. Tym sposobem cel państwa został całkowicie podporządkowany jednostkom. Obywatele, teoretycznie wszyscy, praktycznie klasa posiadająca, mają wolność działania gospodarczego, a rząd powinien dbać jedynie o to, aby prawa były zachowane i aby się nikomu pod tym względem nie działa krzywda, przewidziana w kodeksie karnym.

W socjalizmie właściwie zanika prawo prywatne, utożsamiając się z publicznym. Do władz bowiem w tym ustroju należy bezpośrednia troska o prywatne dobro jednostek, będących częściami społeczeństwa.

Różnice te uwidocznią się dostatecznie na przykładzie. We­dług liberalizmu zabezpieczenie przyszłości jest prywatną sprawą jednostek, powinno się opierać na oszczędności, która może być rodzinna lub samopomocowa, a najlepiej ulokowana w spółkach akcyjnych. Socjalizm, a zwłaszcza bolszewizm, jako socjalizm konsekwentny, ubezpieczenia społeczne pojmuje, jako zabezpieczenie egzystencji przez państwo. Ekonomia chrześcijańska opiera ubezpieczenia społeczne na samopomocy pracodawców i pracobiorców, zorganizowanej z pomocą państwa, wciąga je do kosztów pro­dukcji, jako normalną pozycję, ale uznaje potrzebę pomocy pań­stwowej.

Już z tego przykładu widać, że społeczna filozofia prawa przyrodzonego, przyjęta przez Chrześcijaństwo, jako wyraz prawdy, odrzuca oba powyższe krańcowe stanowiska, choć zatrzymuje to, co w nich jest prawdziwego, i wprowadza nowe pojęcie dobra powszechnego, do którego przywiązuje wielką wagę.

Społeczne instynkty człowieka i jego niedostateczność do życia w odosobnieniu są przyrodzonym źródłem, z którego wypływa życie społeczne z całym bogactwem form, w dużym stopniu zależnym od woli ludzi. Przez połączenie się w społeczeństwo poszczególni ludzie, nie tracąc osobowości, zyskują to, czego by im brakowało, gdyby byli żyli w odosobnieniu, mianowicie—pewien zasób dóbr wspólnych, niepodzielnych, ale w których wszyscy uczestniczą i które są niezbędne, aby każdy z nich mógł osiągnąć własne dobro prywatne. Jest to naprawdę dobro powszechne, różne od dobra prywatnego, ale niezbędne dla niego.

Troska o to dobro powszechne należy do władz publicznych. Jest to ich główne i bezpośrednie zadanie, jest to ich racja bytu. Władze są bowiem organem państwa, które powstało jedynie w tym celu, aby uzupełnić niedostateczność poszczególnych ludzi, czyli aby stworzyć owo dobro powszechne, dobro wspólne.

W szczególności władze publiczne mają tworzyć i po­większać to dobro powszechne, to znaczy z pomocą przepisów, zarządzeń i przedsięwzięć stworzyć takie ogólne warunki bytu, aby każdy z obywateli własną pracą i zabiegliwością mógł łatwo osiągnąć dobrobyt, a przynajmniej znośną egzystencję; wygotować ogólne ramy, w których się może normalnie rozwijać działalność prywatna, jednostkowa i zbiorowa. Nie jest to tylko ochrona praw o charakterze raczej negatywnym, lecz praca pozytywna i własna władz państwowych, której nikt inny nie wykona. Władze publiczne mają, dalej, obowiązek bronić tego dobra powszechnego, gdyby poszczególne jednostki lub klasy chciały uczynić na nie zamach na swoją korzyść. Dobro powszechne bowiem, dlatego że jest powszechnym, ma być własnością wszystkich obywateli, a nie tylko tych lub owych, zwykle sprytniejszych lub silniejszych. Wreszcie, władze publiczne mają obowiązek kierować działalność poszczególnych jednostek i klas ku dobru powszechnemu, uzgadniać dobro prywatne z dobrem powszechnym. Człowiek bowiem, dążąc do dobra własnego, może łatwo stracić z oczu dobro ca­łości, nad dobro powszechne przenieść dobro prywatne. Jak w innych, tak i w systemie wolności gospodarczej jednostka może narazić na szwank dobro powszechne bezpośrednio, ale także może narazić je pośrednio przez wyzysk pracy ludzkiej, przez sztuczną drożyznę i lichwę, wywołując rozgoryczenie powszechne i nawet rozruchy. Temu powinno przeciwdziałać państwo przez odpowiednią politykę gospodarczą.

Z powyższego wynika, że władze publiczne nie powinny zajmować się wytwarzaniem dóbr, ich wymianą lub rozdziałem, gdyż to wchodzi w zakres działalności prywatnego dobra. Do państwa należy stworzyć zdrowe ogólne warunki produkcji, obiegu i rozdziału dóbr. Działalności tej przeczy liberalizm, a zbytnio ją rozszerza socjalizm, przez co naraża się społeczeństwo w pierw­szym wypadku na anarchię produkcji, wyzysk zarobników i spożywców, upadek moralności gospodarczej, w drugim — na upadek wytwórczości, powszechne ubóstwo i nędzę oraz powszechne niewolnictwo obywateli względem władzy publicznej. Bezpośrednio o dobro prywatne państwo może się troszczyć tylko wyjątkowo, w okolicznościach głodu, pożaru, powodzi, zarazy, wojny. Będzie to zawsze działalność wyjątkowa. Budowa np. domów należy do zadań obywateli, a nie państwa. Gdyby jednak budowane lub istniejące domy poważnie zagrażały zdrowiu lub moralności, to znaczy, gdyby były wilgotne, bez dostatecznego światła, wgłę­bione w ziemię itd. lub gdyby były tak ciasne, że uniemożli­wiałyby życie rodzinne, albo gdyby właściciele nie wynajmowali mieszkań rodzinom dzietnym, a w inny sposób nie można by było temu zaradzić, wtedy władze publiczne mają nie tylko prawo, ale i obowiązek ingerencji w obronie zdrowia i moral­ności, najpierw drogą wezwania i groźby, a później zarządzeń ogólnych, nawet względem poszczególnych domów. Gdy się odczuwa brak mieszkań, np. po wojnie, władze publiczne mają obowiązek wziąć w obronę biedniejszych i ekonomicznie słabszych z pomocą ustaw i rozporządzeń, które jednakże nie powinny utrudniać budowy nowych domów. Co więcej, władze publiczne mają prawo i obowiązek budowy domów, jeśli inaczej zaradzić klęsce, nie można. Ale ze względów celowości gospodarczej należy zachować porządek. Władze publiczne najpierw powinny budować domy dla swoich urzędników; co do domów dla osób prywatnych raczej powinny zachęcać obywateli do budowy i pomagać im kredytem, zwłaszcza spółdzielniom budowlanym. Budowa we własnym zarządzie jest ostatecznością.

Zatem działalność państwowa, zmierzająca do dobra powszechnego, powinna być ogólna, gospodarczo celowa, nadto powinna posługiwać się siłami społecznymi. Według doktryny indywidualistycznej społeczeństwo składa się tylko z jednostek i państwa. Oparłszy się na tej doktrynie, liberalizm dał przewagę jednostce i przyjął zasadę nieograniczonej wolności, socjalizm dał przewagę państwu i przyjął zasadę centralnego zarządu w spra­wach gospodarczych, zasadę rządu gospodarczego. W rzeczy­wistości między jednostką i państwem znajdują się ogniwa po­średnie, organizmy społeczne i zrzeszenia. Otóż władze państwowe powinny się liczyć z tym zjawiskiem w swej polityce gospodar­czej i powołać do współpracy zorganizowane zawody. Będą wtedy popełniać mniej błędów.

Wreszcie jeszcze jedna uwaga. Ludzkość nie składa się tylko z jednostek, ale, współcześnie, także z narodów, które są przeważnie zorganizowane w państwa. Te narody – państwa sta­nowią pewne całości, mniej lub więcej niezależne od siebie mimo powszechnych i coraz ściślejszych więzów między narodami. Nie wdając się w głębsze wywody, trzeba podkreślić fakt rzeczywisty, że dobrobyt jednostki w dużym stopniu zależy od pozycji, jaką jego naród – państwo zajmuje wśród innych narodów: czy jest ró­wnorzędny, czy uzależniony, czy służy kredytem, czy pożycza pieniądze, czy wywozi kapitały, czy ludzi, czy stoi na takim sa­mym poziomie gospodarczej organizacji i techniki (przemysł – rol­nictwo), czy na wyższym, jak inne narody, czy na niższym? Otóż władze państwowe muszą dbać, aby naród jako całość zajął odpo­wiednie stanowisko w gospodarstwie światowym, bo przez to przy­czynią się do dobrobytu obywateli. Wolność gospodarcza musi podlegać ograniczeniom także w stosunkach między państwami.

 

*

 

Syntetycznie można w następujący sposób ująć zadania władz państwowych a tym samym granice wolności.

I. Zadanie ogólne pozytywne, zmierzające do utrzymania i rozwoju dobra powszechnego (ustawy, traktaty, insty­tucje i t. d.). Jest to zadanie własne, istotne i niezbędne.

II. Zadania szczegółowe:

1. negatywne, ważniejsze, mianowicie zwalczanie niesprawiedliwości celem zapewnienia poszanowania i ochrony wszystkich praw. Jest to zadanie własne, istotne i niezbędne.

2. pozytywne, warunkowe, polegające na udzielaniu po­mocy obywatelom zależnie od potrzeb czasu i miejsca. Jest to zadanie odwrotnie proporcjonalne do sił jednostek.

Takie zadania wyznacza władzom państwowym św. Tomasz[1][4] i przyjmuje je Papież Leon XIII, zastosowawszy je do kwestii robotniczej w Rerum novarum.



[1] 1.2, q. 91, a. 5 c: „Primo quidem ad legem pertinet, ut ordinetur ad bonum commune sicut ad finem.!. Quod quidem potest esse duplex: sc. bonum sensibile et terrenum... et iterum bonum inteligibile et caeleste... Secundo ad legem pertinet dirigere humanos actus secundum ordinem justitiae... Tertio ad iegem pertinet inducere homines ad observantias mandatorum”. — 1.2, q. 100, a. 8, c: „Intentio legislatoris cujuslibet ordinatur primo quidem et principaliter ad bonum commune; secundo autem ad ordinem justitiae et virtutis, secundum quem bonum commune conservatur et ad ipsum pertinent”.

 



[1] Leon XIII (Gioacchino Vincenzo Raffaele Luigi Pecci), żył w latach 1810-1903, od 20 lutego 1878 r. był papieżem.

[2] Św. Augustyn (Augustyn z Hippony, Augustyn Aureliusz), żył w latach 354-430. Był filozofem i teologiem, Doktorem Kościoła. Swój wykład doktryny chrześcijańskiej oparł na neoplatonizmie, podkreślając konieczność wpływu łaski Bożej.

[3] Jean-Jacques Rousseau (1712-1778) był francuskim pisarzem i filozofem doby oświecenia. Uważał, że człowiek jest z natury dobry, pochwalał nie skażoną cywilizacją naturę. Cywilizację uważał za źródło zła. Ponad rozum przedkładał uczucie, które w jego mniemaniu stanowi o prawdziwej wartości człowieka. W dziele Umowa społeczna przedstawił swoją propozycję przywrócenia równości pomiędzy ludźmi w sposób sztuczny, umowny. Skutkiem umowy społecznej jest powstanie ciała politycznego – państwa, w którym suwerenem jest lud.

[4] Św. Tomasz (Tomasz z Akwinu, Akwinata, Doktor Anielski), żył w latach 1224 lub 1225-1274. Był włoskim teologiem i filozofem, dominikaninem kanonizowanym w 1323 r., Doktor Kościoła (1567). Swój system myślowy oparł na filozofii Arystotelesa, przystosowując tę filozofię do wiary chrześcijańskiej („ochrzcił” Arystotelesa). Odróżnił filozofię od teologii. Jest twórcą syntezy myśli chrześcijańskiej.

Najnowsze artykuły