Artykuł
Guizot i rewolucja angielska

[w:] Czas: dodatek miesięczny, t. 3, [z. 3] (wrzesień 1856), str. 544-585.

 

 

Histoire de Charles I (1625-1649) 2. Vol. Paris 1854

Histoire de la République et de Cromwell (1649-1658) 2. Vol. Paris 1854

Histoire du Protectorat de Richard Cromwell et du rétablissement des Stuarts (1658-1660) 2. Vol. Paris 1856

 

Macaulay, mówiąc o Foxie i Makintoszu utrzymuje, iż mówili, robili i pisali historię. Guizot należy do rzędu podobnych ludzi. Prawie w młodości umiłował instytucje angielskie, a całe życie poświęcił dla ich rozjaśnienia i obrony. W różnych kolejach życia swego tak u steru rządu, jak i na wygnaniu nie poprzestał marzyć, aby ideał zdjęty z ustaw angielskich urzeczywistnić i ustalić w kraju swoim. Jako profesor, pisarz, mąż stanu i mówca wytrwale pracował nad tym wielkim zadaniem, a dzisiaj przy schyłku niemal wieku swego szuka jeszcze wypoczynku w dziejach angielskich.

W wieku przeszłym Wolter utrzymywał, iż nauczył się myśleć w Anglii, a Montesquieu podziwiał jej ustawy i zdrowy rozsądek jej mieszkańców. Z obudzeniem się niemal samodzielności umysłowej we Francji rozpoczyna się sympatia dla konstytucji angielskiej. Guizot znakomite zajmuje stanowisko w tym kierunku, a pamiętny na słowa następujące Burke’a „iż wolność mej ojczyzny ma swe drzewo genealogiczne i herby”, przedsiębrał z niezmordowaną wytrwałością wykazać jej historię, heraldykę i tytuły.

Do najszczęśliwszych chwil życia Guizota należą bez wątpienia te czasy, w których widział swe myśli i usiłowania urzeczywistnione, a kraj swój używający błogich swobód konstytucyjnych. Wówczas porównywając położenie Francji z Anglią z radością i dumą wyrzekł następne słowa: „Przed rewolucją naszą różnica jaka istniała pomiędzy Francją a Anglią zasmucać mogła nie jednego z Francuzów, lecz teraz pomimo tylu nieszczęść jakich doznaliśmy, i pomimo tych jakich jeszcze doznać możemy, nie mamy powodu do smucenia się, gdyż postęp równości socjalnej i światło cywilizacji poprzedziły we Francji wolność polityczną, a zatem będzie ona zupełniejszą i prawdziwszą. Francją może teraz bez żalu spoglądać na wszystkie historie świata, albowiem jej, pełna jest sławy a przyszłość wynagrodzi ją zapewne za to na czym jej dotąd zbywało”.

Smutna i fatalna rzeczywistość zawiodła przynajmniej chwilowo nadzieje Guizota, zaprzeczyła wiele jego teorii, potargała wiele usiłowań, jednakże nie osłabiła głębokości przekonania. Wypadki najnowsze zasmuciły jego duszę i nieraz zapewne wywołały z głębi jego serca żałosne westchnienia Turgota: „Wolności! Może ludzie nie są godni ciebie. Równości! Będą cię pragnęli lecz nie otrzymają cię”, przecież nie doprowadziły go do rozpaczy o przyszłość kraju swego i do zwątpienia w swe zasady.

Z nieugiętą wytrwałością zabrał on się na nowo do pracy i postawił sobie do rozwiązania owe sfinksowe pytania: czym jest duch rewolucyjny, jaki jego cel, prawa i charakter? Historia angielska służyła mu za Sybillę tłumaczącą tajemnice teraźniejszości, w niej czerpał maksymy, zasady i pociechę. Dlatego dziwić się nie można, że ostatnie jego prace mieszczą w sobie wiele zwrotów dotyczących nowszych wypadków, gdyż one mocno go poruszyły i ciągle stały mu na myśli.

Jako historyk nie posiada Guizot żywej wyobraźni, zdolnej wywołać umarłe postacie i przedstawić je czytelnikowi w ich właściwym charakterze. Rozum przeważa u niego nad imaginacją, dla tego troszczy się przede wszystkim o przyczyny wypadków, z wielką zręcznością i talentem odszukuje ich najdrobniejsze odcienia, lecz często zapomina o całości i nie umie jej należycie odmalować.

Podobnie jak Richardson analizując w swych powieściach najdelikatniejsze namiętności, zapomina często w szczegółach o istocie charakteru i natury ludzkiej, tak równie Guizot dokładnie rozumie logikę wypadków, lecz nie umie wywołać na jaw żywych postaci historycznych. Podobnie jak znakomity nowelista angielski korzysta z najmniejszego szczegółu, aby kazanie powiedzieć czytelnikowi, tak równie Guizot przy każdym ważniejszym wypadku zatrzymuje się i prawi naukę i napomnienie. W żadnym z dawniejszych dzieł Guizota nie przebija tyle tonu profesorskiego, ile w ostatnich.

Czytając historię Cromwella i jego syna, nieraz nasuwa się ta uwaga: iż autor pozbierawszy naprzód i ustawiwszy fakty chronologicznie, poprzeplatał je potem sentencjami politycznymi, a nie starał się powiązać ich w jedne organiczną i artystyczną całość.

Mało jest bardzo, mówi Villemain, historii pojedynczych osób posiadających tyle blasku i mieszczących w sobie tyle wypadków, ile życie Cromwella. Dla psychologa i badacza natury ludzkiej wielka ta figura jest bardzo ciekawą i zajmującą. Inni znakomici ludzie są monumentalniejsi, fizjonomie ich wyraźniejsze, a charakter ich wybitniejszy, lecz Cromwell należy do tych rzadkich postaci, które Hamann filozof niemiecki wystawia siedzące na stopniach świątyni: jako prawdziwe sfinksy i najwięcej zagadkowe figury w historii.

W naturze tej prostej, bogatej i chytrej łączyły się wszystkie wielkie przymioty ze złymi, wzniosłe i szlachetne instynkty z niskimi. Figura ta przyciąga nas swą oryginalnością, chcielibyśmy spokojnie na nią patrzeć, rozpoznać najdrobniejsze jej odcienie, odróżnić jej dobre strony od złych, a potem utworzyć sobie dokładne o niej wyobrażenie. Tymczasem Guizot nie rozbiera Cromwella, ani jako zdolny anatomista, ani też nie przedstawia jako śmiały portrecista. Przy każdym szczególe życia jego występuje z uwagą lub wykrzyknikiem, tam gdzie Cromwell w istocie był prostym i szczerym, on widzi dowody hipokryzji i karci go za takową. Zbyt częste uwagi jakimi on przeplata wypadki i opowiadanie swe zamiast nauczać, nudzą owszem i niecierpliwią.

Villemainowi służyły za źródła do jego pracy jednostronne i niedostateczne pamiętniki. Jakkolwiek umiał on ze zwykłym sobie talentem dopatrzyć niektóre delikatne odcienia charakteru Cromwella i takowe żywo odrysować, to przecież przedstawia go nieraz w świetle niewłaściwym. – Carley zebrał listy Cromwella i napisał jego apoteozę. Pomijając jednostronne teorie tego fantastycznego i oryginalnego pisarza, przyznać należy, iż jemu zawdzięczamy dokładniejsze wyobrażenie o Cromwellu. Guizot nie pisał historii rewolucji angielskiej ani jako literat, ani entuzjasta, lecz jako mąż stanu i zimny obserwator. Pamiętny na ostatnie wypadki głównie w niej śledził początek, bieg i koniec rewolucji. Ktokolwiek chce poznać teorię rewolucji, jej najdelikatniejsze zboczenia i jej stosunek do reakcji późniejszej, w dziełach najnowszych Guizota znajdzie trafne spostrzeżenia i głęboką przenikliwość polityczną. Z tej przyczyny zwłaszcza praca jego zasługuje na wielkie uznanie i wdzięczność.

Dzieła Guizota zaledwie przedstawiają nam początki wolności szukającej prawnego uznania, zaledwie pokazują hasła i chorągwie pod jakimi duch angielski występuje do walki, zaledwie oprowadzają nas po pierwszych pobojowiskach na jakich rewolucja i reakcja zwyciężają się na przemian, lecz nie dają nam ostatecznego rozwiązania.

Któż z myślących ludzi będąc świadkiem w ostatnich czasach tylu przemian, tylu nadziei płonnych i tylu usiłowań zmarnowanych nie odwrócił się ku Anglii, a widząc ją potężną i spokojną nie zawołał wraz z Remusatem: czymże kraj ten zasłużył na tyle szczęścia? – Chcąc znaleźć na to ważne pytanie odpowiedź, należy przebiec główne epoki historii politycznej angielskiej i przypatrzyć się, jakim sposobem tam się instytucje kształciły i ustalały.

Wolność w Anglii wystawioną była na długą walkę, przechodziła różne koleje nim stała się obyczajem narodowym i ustawą polityczną: „Zmiany przez jakie w sześciu ostatnich wiekach konstytucja nasza przechodziła, mówi Macaulay, były skutkiem stopniowego rozwoju a nie zaś zniszczeń i odbudowań po sobie następujących. Tymczasem stary dąb jest w stosunku do młodego, czym dojrzały człowiek w stosunku do dziecka, tym jest właśnie obecna konstytucja do tej pod którąśmy dojrzewali przed pięciuset laty. Jakkolwiek zaprowadziliśmy wiele zmian w prawach naszych, jednakże konstytucja angielska zatrzymała dużo swych dawnych elementów. Stąd znajduje się w niej wiele anomalii, lecz zarazem wiele zasad wynagradzających takowe. Inne narody posiadają bez wątpienia formuły konstytucyjne, daleko symetryczniejsze od naszych, lecz dotąd żadne jeszcze inne społeczeństwo nie potrafiło pogodzić rewolucji z tradycją, postępu z trwałością, energii młodzieńczej z majestatem starożytności naukowej”.

W wyrazie tym „formuły konstytucyjne” ileż to mieści się prawdy i nauki! Scholastyka polityczna zamieszać może pojęcia, narobić wiele ruin, lecz nie potrafi nic zbudować i ustalić, o czym kilkudziesięcioletnie doświadczenie najlepiej zaświadcza.

Instytucje i dzieje angielskie wielki mają powab dla każdego myślącego człowieka, albowiem przemawiają zarówno do rozumu teoretycznego i praktycznego. Wszystko to, co może obchodzić męża stanu, co zajmować umysł spekulacyjny odbiło się w nich z wielką świetnością i potęgą. Zmysł praktyczny anglików potrafił wznieść gmach polityczny wspaniały i trwały, który z wielu względów zasługuje na uwielbienie i podziw.

To godzenie postępu z tradycją, porządku z wolnością, o której mówi Macaulay, zaczyna się z pierwszą rewolucją angielską, dlatego wielkie ona zajmuje stanowisko w dziejach angielskich i ciekawym jest przedmiotem do bliższego poznania.

Pierwsza rewolucja, panowanie Wilhelma III i czasy Jerzych stanowią główne epoki publicznego życia w Anglii. Są trzema aktami wielkiego dramatu który ciągnąc się przez wieki zaledwie w nowszych czasach zyskał rozwiązanie. Chcąc poznać charakter tego znakomitego arcydzieła, nie wystarcza zatrzymać się przy pierwszym jego akcie i który daje zaledwie słabe wyobrażenie o dalszych jego częściach, lecz trzeba przebiec wszystkie. Nowsze prace Macaulay’a, lorda Mahona, i Remusata przedstawiają te czasy burzliwe i znakomite zarazem, dlatego chcemy się pokrótce zastanowić nad nimi. Obecnie ograniczamy się na rewolucji angielskiej i dziełach Guizota.

Z wstąpieniem na tron familii Stuartów rozpoczyna się nowa epoka dziejów, instytucji a nawet charakteru ludu angielskiego. Do tego czasu wyrabiał, przekształcał i ustalał wszystkie żywioły stanowiące jego narodowość i potęgę polityczną. Do tego czasu śmiało powiedzieć można, iż dojrzewał, odtąd występuje jako mąż ufny w swe siły, wytrawiony doświadczeniem, nieugięty wolą, i przedsiębiorczy w działaniu.

Panowanie Stuartów stanowi środek w dziejach angielskich, w którym kończą się dawne czasy a rozpoczynają nowe, w którym wyobrażenia, stosunki i prawa średniowieczne zmieniają się i przybierają nowe kształty. Odtąd Anglia poczyna postępować zupełnie innym torem od państw na stałym lądzie, odtąd fizjonomia jej historii przybiera samoistniejsze i oryginalniejsze rysy.

Za panowania tej nieszczęśliwej familii zaczął się wyrabiać porządek polityczny i socjalny, który doprowadził kraj do potęgi, a jego instytucje wystawił na podziw świata. Wolter w następujących słowach dokładnie odmalował to co każdego głębiej patrzącego w stosunki angielskie uderza. „Naród angielski, mówi on, jest jedynym na kuli ziemskiej, co potrafił za pomocą oporu ograniczyć władzę królów i który nareszcie po długich usiłowaniach zaprowadził formę rządu mądrą, w której panujący jest wszechwładny w robieniu dobra, lecz ma związane ręce do robienia złego, w której panowie są potężni bez zuchwałości i bez wasalów, i w której lud bierze udział bez nieładu”. Naród angielski wyrobił porządek polityczny oparty na harmonii towarzyskiej nieznanej dotąd na stałym lądzie. Jedynie w Anglii nastąpiło pojednanie stanu średniego wiejskiego i miejskiego z arystokracją, a z tej zgody z czasem wywinęła się potęga narodu świetność na zewnątrz, i spokój wewnątrz. Temu zbawiennemu wpływowi Grecja zawdzięczała energię swego geniuszu a Rzym przewagę nad światem. Rewolucja angielska rozpoczyna to wielkie dzieło, i wprowadza naród na drogę zupełnie inną od tej po jakiej postępują inne państwa.

Wówczas kiedy na stałym lądzie monarchia zwycięża i ustala się, a przez to centralizacja administracyjna pochłania wszystkie samoistne jednostki, wówczas kiedy szlachta, urządzenia municypalne i gminne znikają zupełnie, albo tracą na znaczeniu dawnym, natenczas w Anglii, budzi się niepodległość osobista; szlachta, miasta i lud wiejski obstają przy swych prawach i walczą w obronie takowych. Wówczas kiedy na stałym lądzie indywiduum traci niepodległość, kiedy własność zostaje bez gwarancji należnej, natenczas w Anglii rozpoczyna się walka o bezpieczeństwo osób i własności.

Pierwszy raz w rewolucji angielskiej występuje duch rasy anglo-saksońskiej z wszystkimi tymi przymiotami, jakie później doprowadzają ją do potęgi, a u świata wywołują podziwi. W niej to ja, o którym marzą filozofowie niemieccy, znalazło uosobistnienie wyrażenie i potęgę. Ono stanowi podstawę życia towarzyskiego, publicznego i politycznego. Z niego wychodzi inicjatywa działania, ono jest główną sprężyną wszelkich czynności, na jego uznaniu opierają się wszystkie instytucje kraju, i służą za rękojmie dla jego bezpieczeństwa. Cóż znaczy self government, jeżeli nie uprawnienie we wszystkich stosunkach, tak cywilnych jako i politycznych, niepodległości osobistej?

Anglia różni się od innych krajów stałego lądu, zwyczajami i instytucjami. Historie ich krążą około innej osi, a dążności ich stanowią dwa bieguny zupełnie sobie przeciwne. Na stałym lądzie rząd jest wszystkim a indywiduum niczym, w Anglii zaś indywiduum jest wszystkim, a rząd służy za środek ubezpieczający jego prawa. Z tej kardynalnej różnicy wyprowadzić można wszystkie cechy charakteryzujące zwyczaje i urządzenia na stałym lądzie i w Anglii.

Narody wychowane pod wpływem centralizacji nie mają rozwiniętego uczucia samoistności, dlatego w życiu prywatnym przestrzegają przede wszystkim wymagań towarzyskich, obawiają się wystąpić z ruchem samodzielnym, aby nie obrazić konwencji przyjętych. Za przykład posłużyć nam może Francja. Centralizacja wniknęła tam we wszystkie stosunki życia i wykształciła monarchię administracyjną służącą za wzór reszcie Europy. Jakież uczucie przeważa we Francji, w pożyciu prywatnym? Towarzyskość ze wszystkimi jej następstwami. Przed nią Francuz bije czołem, na jej korzyść zrzeka się swych widzeń i popędów, ona jest królową absolutną a moda jako rada królewska (conseil du roi) ścieli pod jej stopy cały kraj i niweluje wszystkie zwyczaje. Francuz obawia się być oryginalnym, ekscentrycznym, jednym słowem nie chce wyróżnić się od innych. Anglik przeciwnie, nie poddaje się towarzyskości, wszędzie chce on zachować swe ja. Tak w salonie, jako i w życiu publicznym jest on indywidualistą. Ekscentryczność go nie razi, lecz owszem bawi. Wszystko to, co odznacza się charakterem, samoistnością, pociąga go i zajmuje. Rzadko bywa dowcipnym a często humorystą, gdyż humor dowodzi swobody osobistej, i jest jej objawem. Francuz w życiu towarzyskim i publicznym szanuje równość i uległość, a Anglik swobodę i niepodległość. Słusznie więc powiedział Swift, iż Francuz jest zwierzęciem, towarzyskim, a Anglik zwierzęciem politycznym.

Na stałym lądzie rząd jest ogniskiem wszystkich stosunków socjalnych, w nim skupiają się ważniejsze siły kraju, z niego wychodzi inicjatywa i kierunek najróżnorodniejszych czynności. Praca wieków przykładała się do wyrobienia władzy nie tylko potężnej ale nawet absorbującej każdy samoistny element społeczeństwa. W historii przeto ludów na stałym lądzie rząd był ostatnim celem do którego ich dzieje zmierzały, a indywiduum służyło za narzędzie fatalnej konieczności robiącej z niego ofiarę na ołtarzu centralizacja administracyjnej. Wskutek tej dążności Francja wyrobiła organizm polityczny dotąd nieznany, w którym idea państwa rozwinięta i podniesioną została do ideału. W Anglii zaś uprawnienie praw osobistych było celem dziejów, a zatem chcąc poznać ducha instytucji angielskich, przede wszystkim pytać się należy o znaczenie indywiduum? Jakie ono stanowisko zajmowało w historii i jakie koleje przechodziło?

Duch cywilizacji prowadzony ręką Opatrzności przenosi się z jednego miejsca na drugie, przywołuje nowe narody do potęgi i tworzy bogactwa umysłowe i materialne dotąd nie znane. Wówczas kiedy Cezar wstępował na brzegi dzisiejszej Anglii trudno było przewidzieć, że z czasem ta barbarzyńska i dzika wyspa zostanie najwięcej ucywilizowanym krajem, i że w nim zasiadać będzie świat jeżeli nie przewyższający rzymski mądrością, wytrwałością i powagą, to mu przynajmniej równy. Wówczas, kiedy Honoriusz przemawiał do Bretonów: „brońcie się i rządźcie sami, teraz jesteście wolnymi”, a ci przełożyli niewolę nad niepodległość, trudno było zapewne przewidzieć iż z czasem zastąpi to znikczemniałe pokolenie naród dzielny i najwolniejszy, jaki dotąd ukazał się światu. A jednakże Opatrzność tak chciała i ziściła się jej wola!

W historii ludów nie tylko ich energia rozum i wytrwałość odgrywa znaczną rolę, lecz Opatrzność i szczęśliwy zbieg okoliczności nieraz doprowadza ją do świetności takiej, do jakiej bez ich pomocy nie byłyby doszły.

Narody mogą tylko wzrastać w potęgę w warunkach przyjaznych ich zdolnościom i energii. Zewnętrzne okoliczności bardzo szczęśliwe będą dla Anglii. Ich to błogiemu wpływowi lud angielski zawdzięcza nie tylko potęgę handlową, ale co większa znaczną część swych instytucji i wiele zalet charakteru swego.

Od pewnego czasu ludzie nieukontentowani stanem rzeczy na stałym lądzie w rasie tylko anglo-saksońskiej widzą wszystkie doskonałości, uważają ją niejako za lud uprzywilejowany a inne zaś narody za zniewieściałe lub niewolnicze narzędzia. Tymczasem sądzimy że w zdaniu lorda Mahona przypisującemu zewnętrznym okolicznościom więcej wpływu na postęp instytucji aniżeli energii ludu angielskiego, wiele mieści się prawdy. Nie potrzeba egzagerować, dosyć być sprawiedliwym dla Anglików, aby uznać należnie ich zasługę i sławę.

Gdyby nie zewnętrzne okoliczności, ani cnoty Hampdenów, energia Cromwella, mądrość Wilhelma III i ani talenty Pittów, Foxów i Burke’ów nie byłyby potrafiły ustalić swobód politycznych w Anglii. Jakież to były te zewnętrzne okoliczności tak przeważnie wpływające na losy Anglii?

Do najważniejszych bez wątpienia okoliczności, które sprzyjały jej potędze należą położenie geograficzne kraju, i sposób w jaki się tworzyła narodowość angielska. Jakkolwiek położenie geograficzne przeznacza Anglią na państwo handlowe i zamożne, lecz gdyby byli pozostali ciągle panami kraju Bretoni zapewne z niego nie byliby umieli korzystać. Zresztą, położenie to w późniejszych dopiero czasach wpłynęło na potęgę handlową w Anglii, początkowo sprzyjało tylko wykształceniu się niepodległej i odrębnej narodowości. Ludy które przybyły do Anglii będąc oddzielone od reszty Europy, pozostały wolne od wpływów obcej cywilizacji, dłużej zatem przechowały swe dawne zwyczaje i samoistnie się rozwijać musiały. Położenie więc geograficzne Anglii bardzo sprzyjało powstaniu narodu typowego, który fizjonomią i charakterem różni się od innych ludów europejskich.

Podobnie, jak u pojedynczych osób, tak i u narodów czerstwość i dzielność sił fizycznych wpływa na zdolności ich moralne, i bogactwo ich zasobów. W tym względzie, jak i w wielu innych Anglicy mają pierwszeństwo przed innymi narodami. Kim Backwell zastosował teorią krzyżowania do bydła i owiec, wprzód rokowały to zewnętrzne okoliczności na jego narodzie. Jest on bez wątpienia jednym z ludów europejskich najwięcej pomieszanym i pokrzyżowanym i kto wie, czyli to nie jest powodem jego dzielności.

Wiadomo, iż po usunięciu się Rzymian, Saksonie wezwani przez Bretonów przybyli do dzisiejszej Anglii w roku 449. Z czasem dawniejsi mieszkańcy częściowo zniszczeni zostali, częściowo szukali schronienia w odległych częściach kraju, a częściowo za granicą. Przy końcu więc wieku VI dawniejszą ludność zastąpiła rasa anglo-saksońska i została panem najpiękniejszej i środkowej części Anglii.

Po upadku państwa rzymskiego, barbarzyńcy rozszerzając się po południowej Europie znaleźli wszędzie potężną cywilizację, która ich owładnęła i przekształciła. Anglo-saksoni zaś zająwszy posiadłości bretońskie, zastali tam pokolenia zniewieściałe, żyjące w ciągłej niezgodzie, i szczątki cywilizacji materialnej po rzymianach z której korzystali, lecz nie mogli być przez nią podbici i zmiękczeni. Dlatego zachowali oni dawne zwyczaje, żyjąc i rządząc się w sposób właściwy pierwotnym Germanom. Fakt ten wpłynął znacznie na późniejsze losy Anglii, i dopomógł jej do wyrobienia odrębnego charakteru tak w instytucjach jako i obyczajach. Zresztą był on ważnym także dla ogólnej cywilizacji, albowiem gdyby oni byli zastali trwałe instytucje rzymskie, byliby ulegli ich wpływowi, a przez to byłyby się zmieniły warunki dla ich historycznego rozwoju. Cywilizacja łacińska byłaby wzięła górę a Anglia nie byłaby potrafiła pod jej wpływem wyrobić w sobie odrębnego i oryginalnego charakteru. Przy zawiązku samym ludu angielskiego pokazują się przyczyny odróżniające go od innych ludów na stałym lądzie.

Późniejsze napływy różnych pokoleń do Anglii, nie osłabiły rasy północnej, lecz owszem ją zwiększyły i wzmocniły. – W dziewiątym wieku przybyli tam Duńczycy a na początku XI Normandy, którzy ostatecznie zostali panami kraju. – Słusznie zatem Daniel Foë pytał się w roku 1687 wigów chlubiących się z tego, iż wyobrażają prawdziwych Bretonów: „Gdzież to znajdujecie Bretonów? Pokażcie mi ich – My jesteśmy tylko mieszaniną Duńczyków, Saksonów, Normandów i wszystkich tych barbarzyńców przybyłych z krain skandynawskich i germańskich, którzy zwyciężyli i zniszczyli Piktów”. Formacja ludu angielskiego następowała zwolna, warstwy coraz świeższe i zdrowsze przybywały do dawnych pokładów i utworzyły całość jędrną i dzielną. Dla Anglików wędrówka ludów zakończyła się dopiero w wieku jedenastym, wówczas kiedy już inne narody ukończyły proces asymilacyjny. – Narodowość przeto angielska jest jedną z najmłodszych, składały ją żywioły energiczne i silne, dlatego w nowszych czasach widać jeszcze u niej ślady barbarzyństwa.

 Wypadki historyczne i polityczne nie osłabiły odrębnego stanowiska Anglii, lecz owszem go zwiększyły. Za pośrednictwem Normandów weszła ona w stosunki z Francją które później dały powód do długich wojen i nienawiści obydwóch narodów – Nareszcie protestantyzm oderwał ją od jedności katolickiej a połączył z ludami tego samego szczepu. – Wskutek tych wpływów naród angielski zostawał zawsze w sprzeczności z ludami południowymi, a tym samym mało przyjął cywilizacji łacińskiej.

Stosunki handlowe wyrwały Anglią z jej odosobnionego położenia, i zetknęły ją z całym światem, lecz postawiły ją w tak szczęśliwych warunkach, iż z czasem musiała ona zostać panią mórz, a przez to zyskać przewagę handlową. – Dla żadnego narodu Opatrzność tyle nie zrobiła co dla Anglii, a żaden inny nie skorzystał tyle, co ona z odkryć genialnych ludzi. – Potęga geniuszu zmieniła oś około której dotychczasowy świat handlowy krążył a z Anglii wyspy odległej i odosobnionej zrobiła punkt centralny wszystkich komunikacji.

W wiekach średnich były tylko trzy drogi po których handel obiegał, to jest: wschód, morze śródziemne i bałtyckie. – Lecz skoro Kolumb odkrył Amerykę a Vasco de Gama Przylądek Dobrej Nadziei i otworzył drogę do Indii, natenczas handel opuścić musiał dawne komunikacje, i ze Wschodu, Południa i Północy przenieść się na Zachód. – Odtąd Bagdad, Konstantynopol, Wenecja i Lubeka przestały być ogniskami handlu ogólnego. – Geniusz Kolumba i Gamy odebrał ważność handlową brzegom Tygru, Marmory, Adriatyku i Elby a przeniósł ją do tych co dotykają oceanu atlantyckiego. – Któż z tej rewolucji nadzwyczajnej najwięcej skorzystał jeżeli nie Anglia? – Przy końcu wieku XV zaledwie wychodzić zaczęła z barbarzyństwa, trudno jej zatem było kusić się o panowanie na morzu bałtyckim, śródziemnym i czarnym i rozpocząć walkę z Wenecją, Genuą, Hanzą i Wschodem. – Do tego czasu położenie jej geograficzne oddzielając ją od świata osłabiało ją i stanowiło jej niższość, lecz po tych odkryciach zostało jej potęgą. – Przez ten jedyny fakt pozbyła się ona groźnej konkurencji miast włoskich i hanzeatyckich i podobnie rozwijać mogła swe siły. – Geniusz Kolumba i Gamy wzywając Anglią do panowania nad morzami, w tej samej chwili wskazał jej na Hiszpanię, Portugalię i Francję, jako na najgroźniejszych nieprzyjaciół. – Wskutek tego najkosmopolityczniejszy środek, jakim jest handel, początkowo służył do odosobnienia Anglii od świata i postawienia jej w sprzeczności z ludami romańskimi.

Pod wpływem tych przyjaznych okoliczności lud angielski szybko wzrastał i tworzył oddzielną i oryginalną narodowość. – Nic mu nie przeszkadzało do wyrobienia potężnej indywidualności, owszem wszystko wpływało na jej ustalenie i charakter. Poznawszy ogólne warunki przewodniczące kształceniu się narodowości angielskiej przypatrzmy się teraz cokolwiek wewnętrznym, stosunkom. – Przymioty, jakimi dzisiejsi Anglicy się odznaczają, wyrobiły się zwolna wskutek pewnych wpływów historycznych. – Wielkie uczucie niepodległości osobistej rachowanie na własne siły, energia, wytrwałość w ogóle wszystkie zalety cechujące ludzi wolnych nie są właściwe samej rasie anglo-saksońskiej, lecz ona postawiona w lepszych warunkach od innych narodów europejskich wykształciła je silniej i wszechstronniej.

Lord Brougham, kreśląc historię konstytucyjną Anglii, utrzymuje: „iż pierwsze pytanie jakie badaczowi początków konstytucji nasuwa się, jest, jakiego stopnia wolności lud używał, i o ile władza panującego była ograniczoną lub nie? – Bardzo jest naturalnym iż naród, który wysoko ceni wolność i z powodu tego przypisuje sobie nawet wyższość nad innymi, starał się odnieść jej początki aż do najodleglejszych czasów. – Czuje on w tym względzie dumę podobną do dumy wielkiej familii i powinne szlachectwo swe chce wywieść od najdawniejszych czasów”.

W kraju takim jak Anglia, w którym życie publiczne rozwinięte jest do wysokiego stopnia, historia służy za narzędzie widoków rozmaitych stronnictw. – Pomijając przeto jednostronne opinie Wigów i Torysów, co do początków swobód angielskich, nie ulega wątpliwości iż za czasów anglo-saksońskich arystokracja przeważała w Anglii na podobieństwo innych krajów feudalnych, władza królewska była bardzo słaba, a w X nawet wieku zawisła od trzech familii przemożnych jako to: Godwin, Leofrice i Siward. – Wilhelm I podniósł znaczenie władzy królewskiej, zaprowadził nowy porządek w miejsce dawniejszej anarchii arystokracji saksońskiej. – Prócz wpływu osobistego, jaki wywierał na Normandów, zyskał jeszcze przewagę majątku pomiędzy nimi przez wielkie dobra, jakie zagarnął dla siebie i dla swej familii. – Nadto żądając od całej szlachty przysięgi na wierność sobie, osłabił na przyszłość wpływ przemożnych ludów, a władzy królewskiej nadał obszerniejsze i skuteczniejsze znaczenie.

Anglia przyszła do jedności zewnętrznej w wieku XI, którą inne kraje europejskie dopiero po długich walkach i wskutek znacznych przeobrażeń socjalnych nabyły. Jakkolwiek z podbojem Normandów prawa i zwyczaje feudalne zaczęły panować w Anglii, przecież władza ich nie dochodziła do tego stopnia, aby zagrażała całości państwa i rozdzielała go na odrębne prowincje. Odtąd głównym zadaniem dla Anglii było odbyć proces asymilacyjny pomiędzy Saksonami a Normandami i utworzyć z nich jeden naród. Dokonała to w sposób bardzo skuteczny i zbawienny. Z czasem nienawiść dwóch tych ludów zaczęła się zacierać, z jednej strony panowanie Normandów się ustalało, a z drugiej strony opór Saksonów się zmniejszał. Nareszcie powinności feudalne osobiście ciążące na szlachcie zamienione zostały na pieniężne. Z powodu tego wystawioną była na częste gwałty i nadużycia panujących, a nie będąc dosyć potężną aby się oprzeć takowym, szukała pomocy u Saksonów. Wskutek tego przymierza powstała Wielka Karta, owe palladium wolności cywilnej i politycznej Anglii.

Magna Charta zajmuje wielkie stanowisko w dziejach angielskich, od niej bowiem datuje się zlanie Normandów z Saksonami i połączenie się wszystkich klas pomiędzy sobą. W innych krajach władza królewska pracowała nad utworzeniem jednego państwa i nad zlaniem się różnych ludów w jeden naród, dlatego z wzrostem jej potęgi zwiększała się zarazem potęga ludów nad którymi panowała. W Anglii przeciwnie, nie rząd był owym ogniwem spajającym rozmaite pokolenia i klasy w jeden naród, lecz przywilej okupiony ich krwią i poświęceniem.

Śmiało powiedzieć można, iż Magna Charta ukonstytuowała naród angielski, dlatego dumnie on zwraca się do niej, ponieważ jej zawdzięcza swą egzystencję, wszystkie swe prawa i przywileje. Jeżeli obok tego uwzględnimy, iż w Anglii prawo do tronu było niestałe, że większa część panujących była uzurpatorami potwierdzonymi przez parlament, łatwo zrozumiemy, dlaczego tam monarchia umiarkowana się wykształciła i ustaliła.

Położenie geograficzne broniło Anglię od zewnętrznego napadu, dlatego nie potrzebowała utrzymywać wojska stałego. W innych krajach przy jego pomocy poupadały dawne przywileje, a władza królewska zyskała zupełną niepodległość. W Anglii przeciwnie najdowolniejsi i najabsolutniejsi królowie we względzie podatków byli zawiśli od narodu. Henryk VIII mógł posłać na szafot Buckinghama, Surrey’a i Annę Boleyn bez żadnej opozycji, lecz skoro chciał nałożyć podatek bez przyzwolenia parlamentu, wywołał tak wielkie oburzenie w narodzie, iż zmuszony był go zaniechać.

Bardzo słusznie utrzymuje Hallam, iż swobody angielskie kosztowały więcej pieniędzy aniżeli krwi – gdyż królowie potrzebując pieniędzy radzi nieradzi musieli zwoływać parlament i żądać od niego przyzwolenia podatków. Z tej zawisłości panujących wynikły najzbawienniejsze skutki dla Anglii. Centralizacja administracyjna nie wykształciła się, lecz natomiast zwyczaje miejscowe i urządzenia municypalne rozwinęły się i ustaliły. Czynności pojedynczych osób nie doznawały przeszkód ze strony administracji pasożytnej, a przez to lud angielski przywykł rachować na siebie i zamiłował niepodległość.

Pomimo najdowolniejszych rządów i wojen domowych, Anglia ciągle postępowała. Pod gwarancją praw cywilnych i urządzeń miejscowych rozwijał się zmysł praktyczny w narodzie i wzrastał przemysł. Najgwałtowniejsze zaburzenia domowe dotykały tylko wyższe warstwy społeczeństwa, pozostawiając środkowym i dolnym dosyć bezpieczeństwa i swobody do pracy. Błogich tych skutków nie zawdzięcza Anglia jedynie zawisłości rządu od parlamentu, lecz zwłaszcza szczęśliwym stosunkom socjalnym. „Duch oporu przeciwko nieprawności i uciemiężeniu, mówi Guizot, był najszlachetniejszym i najzbawienniejszym usposobieniem ludu angielskiego w ciągu jego historii”. Temu to w istocie duchowi zawdzięcza połączenie się różnych klas, które na stałym lądzie żyły w nienawiści lub w wojnie. W Anglii, począwszy od Wielkiej Karty, szlachta, stan miejski i wiejski zaczęły się zbliżać, a z czasem pojednanie to nabrało siły i zyskało powagę prawną. Zwłaszcza po wojnach domowych pomiędzy York i Lancaster związki te stały się liczniejsze i ściślejsze. Następujący fakt może posłużyć za dowód, o ile arystokracja ucierpiała wskutek rozdwojeń cywilnych. W roku 1451 Henryk VI zawezwał 35 lordów do parlamentu, a w roku zaś 1485 Henryk VII mógł tylko powołać 29, z których wielu w nowszych dopiero czasach zostało parami.

Pod wpływem tych różnych okoliczności o jakich dotąd mówiliśmy, Anglia przy końcu wieku XV doszła do tego niepewnego stanu, który tak dla pojedynczych osób jako i narodów zapowiada koniec jednego, a początek drugiego wieku. Barbarzyńska Anglia Saksonów, Duńczyków i Normandów zaczyna się przekształcać i w krotce przeszłość zaledwie słabe pozostawi ślady po sobie. W stanie tym przejściowym występuje już naród, w którego rysach jakkolwiek widać jeszcze elementy wpływające na jego wzrost, jednakże fizjonomia jego zaczyna nabierać jedności i mocy charakteru jakich dotąd nie posiadała. Lecz aby naród angielski wyszedł ostatecznie z dzieciństwa, potrzeba było jeszcze z jego strony pewnych wysileń. W wieku XVI nastąpiła ta szczęśliwa dla niego rewolucja. Z początkiem tego wieku zaczęła panowanie nowa dynastia, która przewodniczyła z wielką energią i zdolnością tej fazie, służącej do zupełnego wykształcenia geniuszu i narodowości angielskiej. Dynastią tą była familia Tudorów.

Trudno zaprzeczyć wpływu, jaki energia niektórych panujących z tego domu wywarła na losy Anglii. Henryk VII pomimo wielkiej chciwości posiadał wiele zalet potrzebnych naczelnikowi rządu; Henryk VIII jako człowiek był bez wątpienia potworem, lecz jako panujący ważny wpływ wywarł na przyszłość kraju swego, na koniec Elżbieta pomimo znacznych wad uważaną była przez współczesnych za typ potęgi i godności królewskiej, a potomność potwierdziła tę opinią. Za panowania tej familii wszystkie siły narodu rozwinęły się i nabrały mocy. Geniusz jego dojrzał i śmiało rzucił się w przyszłość. Odtąd Anglia występować zaczyna jako państwo groźne nie tylko na morzu lecz i w polityce.

Władza Tudorów była absolutną i dowolności takiej jakiej przykłady znajdujemy tylko w Kaliguli lub Neronie. Lecz chociaż rząd był despotyczny, naród zyskał potęgę tak na wewnątrz, jako i na zewnątrz. Klęski, jakie poniosła sławna armada hiszpańska, pokazały światu iż Anglia jest fortecą niezdobytą. Zniszczenie przewagi handlowej miast hanzeatyckich podźwignęło przemysł i zwiększyło marynarkę. Zresztą jakkolwiek protestantyzmu wprowadzony był przez Henryka VIII, mordercę swych żon, a kontynuowany przez Somerseta mordercę swego brata, i Elżbietę morderczynię nieszczęśliwej Marii Stuart, to przecież politycznie dużo Anglia przez to skorzystała, albowiem stanęła na czele państw protestanckich i odtąd ważną zajęła rolę w dziejach świata.

Świetność polityczna, jaką kraj zyskał w tym czasie, byłaby zapewne słabym wynagrodzeniem za wszystkie gwałty i tyranie Tudorów, gdyby stosunki wewnętrzne nie były nabrały jednocześnie ruchu i życia dotąd nieznanego. Wojny domowe osłabiły dawną burzliwą arystokrację, a stan średni nie przyszedł jeszcze do poczucia swej powagi, potrzebował więc kraj pewnego czasu do wyrobienia nowych żywiołów i do wystąpienia silniejszego do walki. Despotyzm Tudorów zapewnił mu pokój wewnętrzny, a osłabiając i demoralizując resztki arystokracji, dopomagał tym samym stanowi średniemu do wzrostu i znaczenia.

W epoce nawet absolutyzmu Anglia była szczęśliwsza od innych państw. Familia Tudorów rządząc dowolnie, nie starała się zaprowadzać centralizacji administracyjnej, lecz owszem wspierała i zwiększała urządzenia miejscowe. Aby osłabić wpływ arystokracji chętnie udzielała przywileje miastom i korporacjom. Drobna zatem szlachta przyzwyczajała się do rządów w swych hrabstwach, a stan średni w miastach i grodach. Wzrost handlu i przemysłu obudził ducha asocjacji, rozwinął przedsiębiorczość i energią w narodzie. Następnie nowi ludzie publiczni jak Wolsey, Cecil, Smith, Walsingham i Mikołaj Bacon, którzy pochodzili ze stanu średniego, a chociaż nie posiadali wzniosłości umysłu właściwej familiom arystokratycznym, ani zręczności jaką odznaczali się zwykle ministrowie z duchowieństwa, przecież mieli wszystkie przymioty, właściwe ich stanowi, jako to pilność, wytrwałość, głębokie i jasne pojęcie interesów kraju i patriotyzm nieznający spoczynku. Oni to pierwsi nauczyli Anglię zastosowywać w polityce zewnętrznej ową sławną zasadę Divide et impera, oni pierwsi wskazali jej iż przede wszystkim uważać powinna na swe interesy i korzyści handlowe.

Przypatrując się ówczesnej potędze Anglii, zdaje się iż Shakespeare malował tylko rzeczywistość opiewając w następnych słowach jej świetne stanowisko: „Tronie królewski królów, wyspo piastująca berło, ziemio majestatu, siedlisko Marsa, drugi Edenie, półraju, forteco zbudowana przez naturę samą przeciw zarazie i napaści, szczęśliwa raso ludzi, mały świecie, kosztowny kamieniu oprawny w srebrzyste bałwany, który morze jako wał lub fosa wykopana około domu, strzeże przed zazdrością mniej szczęśliwych ludów, ta ziemia błogosławiona, ten kraj, to królestwo, ta mamka piastująca tylu królów strasznych... ta ojczyzna tylu drogich istot, ta Anglia opasana morzem tryumfalnym, a o której brzegi najeżone skałami rozbijają się gwałtowne szturmy wilgotnego Neptuna, ta Anglia przyzwyczajona panować nad obcymi!”.

Skoro naród wyda poetę, który z tak wielką potęgą maluje jego godność, to musi takowy posiadać w łonie swoim wielkie zasoby, musi się czuć silnym i dumnym. Wówczas kiedy ten poeta genialny tonem wzniosłym i hiperbolicznym wynosił świetność narodu swego, czuł takowy w istocie swą dzielność, zrozumiał swe powołanie, zechciał być wolnym i został nim.

Religia jest ściśle połączona z porządkiem nowszych społeczeństw, dlatego po większej części zmiany jakie w niej zachodzą, wystawiają je na rozruchy i klęski. Henryk VIII niszcząc katolicyzm, przygotował rewolucję i przez akt dowodzący jego absolutnej władzy podkopał posady monarchiczne. Podobnie jak każda tyrania trwała i rozumna stara się oprzeć na pewnych interesach kraju, tak równie Henryk VIII zaprowadzając reformę, prześladując katolików i luteranów podsycał nienawiść i przesądy ludowe przeciwko władzy papieskiej. Poznosił niektóre podatki kościelne, rozdawał dobra skonfiskowane duchowieństwa pomiędzy szlachtę, a przez to zainteresował lud do swych gwałtów i odwrócił jego nienawiść od swej władzy despotycznej do religii katolickiej.

Z powyższych uwag pokazuje się, iż za panowania Tudorów powstały trzy główne dążności szukające uznania tak na wewnątrz jako i zewnątrz. Protestantyzm jakkolwiek rozdzielony na liczne sekty zyskał potęgę nienawiścią katolicyzmu i sympatię dla protestantów na stałym lądzie. Wzrastający przemysł i handel pragnął przewagi morskiej a tym samym stawiał interesy angielskie w sprzeczności z państwami dotychczas panującymi na morzu. Nareszcie klasa średnia można liczbą i bogactwem chciała przyjść do władzy.

Rozstrzygnięcie tych trzech wielkich dążności narodowych przypadło na nieszczęśliwą familię Stuartów, która goniąc za utopiami, wąchając się w czynach i myślach upadła pod brzemieniem trudnych okoliczności i własnego niedołęstwa.

 Panowanie Jakuba I służy za smutny prolog do tego tragicznego dramatu, jaki się z rewolucją rozpoczyna. W tym czasie występują już wszystkie pytania, które później zostały hasłem wojen domowych, i pokazują się dążności zapowiadające nowe usposobienie umysłów.

Natura i wychowanie dołożyły wszelkich starań aby z Jakuba I zrobić dokładny typ tego wszystkiego czym król być nie powinien. Charakterem zbliża on się do Klaudiusza, obydwa posiadali tęż samą miękkość, ten sam brak decyzji, tęż samą niepraktyczność i to samo tchórzostwo. Obydwa byli uczonymi, pisarzami i mówcami i obydwa dali dowody swego ciasnego umysłu.

Jakub I, rozpoczynając panowanie familii Stuartów, starał się wstrzymać wszystkie dążności żywotne w ludzie angielskim i to smutne usiłowanie przekazał swym następcom. Protestantyzm i interesy handlowe oddzielały Anglię od Hiszpanii, Jakub nie zważając na to zaraz po wstąpieniu na tron pospieszył zawrzeć z nią pokój i prosić o rękę Infantki dla swego syna.

Prawo do tronu nie było nigdy ustalone w Anglii, po śmierci Elżbiety zgłaszało się do niego aż 14 pretendentów. Jakub będąc jeszcze królem Szkocji napisał książkę, w której starał się udowodnić: że panujący jest wiernym obrazem Boga na ziemi, że posiada władzę od nieba, że ma prawo tworzyć takie ustawy jakie mu się podoba – i na koniec, że Bogu samemu tylko winien odpowiedzialność z swych czynów. Wstąpiwszy na tron angielski chciał urzeczywistnić te zasady – nie troszcząc się o możność i przeszkody jakie w tym względzie napotkać może. Wyznawców tej teorii znalazł w wyższym duchowieństwie, które będąc zawisłe od rządu a spodziewając się od niego korzyści chętnie przyjęło i propagowało zasady biernego posłuszeństwa.

Po Tudorach odebrał pełny arsenał instytucji protegujących dowolność i nadużycia. Lecz na nieszczęście swe nie posiadał ich energii i rozumu – chciał być na ich podobieństwo absolutnym, a nie starał się jak oni o potęgę swego kraju. Słaby i zmiękczony położył zaufanie nieograniczone w ludziach lekkomyślnych i nieuczciwych. Dwóch z pomiędzy nich to jest Robert Carr i Jerzy Villiers wywierali na niego wpływ bezwzględny. Pomimo trybunałów wyjątkowych, sprawiedliwość była sprzedawaną, i sam kanclerz państwa Bacon, autor Novum organum, korzystał z tej hańby.

Co się zaś tyczy interesów Anglii, a zwłaszcza handlu który od czasu Elżbiety nabrał wielkiego znaczenia, zamiast mu dopomagać wstrzymywał go, tworząc rozmaite monopole i ustanawiając najniedorzeczniejsze podatki. W pierwszym roku jego panowania Raleigh podał mu pamiętnik wykazujący wszystkie potrzeby i interesy sprzyjające potędze morskiej, handlowej i przemysłowej Anglii. Lecz myśli tego wielkiego człowieka zostały literą martwą, a w piętnaście lat potem Jakub, aby uspokoić Hiszpanię, którą geniusz Raleigha zatrważał, posłał go na szafot.

Na szczęście swe Anglia nieprzestała od czterech wieków, jak mówi Guizot, patrzeć na swój parlament, a teraz przyszedł czas, w którym za jego pośrednictwem chce ona uzyskać i utrwalić swe prawa. Lecz skądże do tego znajdzie potrzebną energią, gdzież ten rozum praktyczny umiejący godzić przeszłość z przyszłością i łączyć wolność z porządkiem? Drobna szlachta trudniąc się rolnictwem, zasiadając po sądach, piastując godności administracyjne w hrabstwach, rozwinęła zdolności praktyczne i obznajomiła się z interesami kraju. Stan miejski zyskując coraz więcej na zamożności zasiadając w radach municypalnych dostatecznie został usposobiony do wzięcia korzystnego udziału w życiu publicznym. Ze szlachty drobnej za czasów Tudorów powstała nowa arystokracja, wykształcona, energiczna, czująca wysoko swą godność i narodu. Arystokracja ta drugiego powołania nie ustępuje w zamiłowaniu niepodległości i odwadze dawnym baronom, a przewyższa ich w uszanowaniu prawa i porządku. Wszystkie te żywioły są przygotowane już do wałki, i tylko czekają na hasło.

Przy otworzeniu zaraz pierwszego parlamentu w roku 1604 wystąpiły oznaki nieufności i dążności zdradzające rewolucyjny charakter. Parlament ten nie zboczył z drogi umiarkowania, lecz z powagą i wytrwałością zabrał się do dzieła. Wobec panującego, który naśladował dowolnie Tudorów, bez ich potęgi, który wyznawał teorie uwalniające go od wszelkiej kontroli i odpowiedzialności, przyjął on dwie główne zasady zapewniające jego niepodległość, to jest że jemu tylko służy prawo weryfikowania elekcji i że członkom w ciągu trwania parlamentu nie może być wytoczony proces, i że nie mogą być aresztowani. Następnie parlament ten w sposób poważny, lecz nauczający odważył się zaprzeczyć teorie absolutne Jakuba w słowach następujących: „Wasza królewska Mość jest źle zainformowany. Królowie angielscy nie posiadają władzy absolutnej na mocy której mogliby zmieniać religię, gdyż podobnej władzy Bóg nie udzielił nikomu, i stanowić prawa bez zezwolenia parlamentu”.

Bardzo skromnie rozpoczęła się owa sławna walka pomiędzy parlamentem a tronem, z początków jej trudno było wnosić, iż ona z czasem przejdzie na bój krwawy i gwałtowny. Parlament umiarkowaniem i godnością zajął poważne stanowisko, i postępował zwolna tak jakby wiedział, iż potrzeba jeszcze długiego czasu, aby naród mógł otrzymać prawdziwe swobody.

Zmuszony potrzebą pieniędzy zwołał Jakub I drugi parlament w roku 1614, lecz ten nie powolny jego żądaniom, rozwiązany został po dwóch miesiącach egzystencji. Odtąd przez 6 lat rządził on dowolnie nie odnosząc się do Izb i narodu. W ciągu tych lat smutne i melancholiczne wypadki nastąpiły tak wewnątrz kraju jako też i zewnątrz. A pomiędzy innymi ważniejsze jako to rozwód Essexowej, morderstwo Owerburego, wyniesienie Villiera, przebaczenie Somersetowi, niełaska Coka. śmierć Raleigha, bitwa pod Pragą, inwazja Palatynatu przez Spinolę i prześladowanie ogólne Protestantów na stałym lądzie. Wypadki te i nadużycia Jakuba wywołały w kraju wielkie nieukontentowanie, które zmusiło go do zwołania nowego parlamentu w roku 1621. Odtąd zmienia się scena działania, odtąd parlament zaczyna występować groźniej i śmielej. Poważył on się krytykować politykę zewnętrzną króla, który obrażony tą zuchwałością kazał mu oznajmić, iż nie do niego należy zajmowanie się interesami państwa. Parlament wystąpił z odpowiedzią, którą śmiało uważać można za manifest rozpoczynającej się walki. Odpowiedź ta brzmi następująco: „wolność, swobody, przywileje i jurysdykcja parlamentu są prawem wrodzonym i dawnym, niezaprzeczalnym i spuścizną poddanych Anglii. Sprawy ważne i nagłe, tyczące się króla, państwa, obrony królestwa i kościoła jako też stanowienie praw, strzeżenie ich wykonania, i czuwanie nad nadużyciami ciągle powiększającymi się, stanowią przedmiot właściwy i godny obrad Parlamentu”.

Protestacje te podobnie jak i dawniejsze nie miały żadnego skutku. Ściągnęły tylko prześladowanie najznakomitszych członków parlamentu pomiędzy którymi były imiona pierwszych familii jako to: Essex, Warwick i Spencer. Lecz chociaż nie otrzymały żadnego bezpośredniego skutku wywarły przecież znaczny wpływ moralny na kraj, usposobiły opinię publiczną i zawezwały niejako do tworzenia szeregów zbrojnych. Parlament postawił się na stanowisku pewnym i poważnym, w imię praw odwiecznych, w imię spuścizny po przodkach przemawiał do króla i narodu. Rewolucja angielska zyskała przez to powagę legalną, stanęła po stronie wieków i tradycji. Z tego praktycznego kierunku łatwo wnosić można, iż ona doprowadzić musi do ważnych wypadków. Rozum jasny angielski nie gubił się w abstrakcjach niedorzecznych, nie szukał ideałów, lecz chciał ustalić najkardynalniejsze prawa jakimi są bezpieczeństwo osób i własności.

Jakkolwiek rewolucja angielska ulegając konieczności właściwej każdej rewolucji, wyszła z granic umiarkowania i rozsądku, a przez to wystawiła naród na niepotrzebne klęski i nieszczęścia, to przecież duch jej praktyczny i tradycyjny nie został bez wpływu; – naród angielski wcześnie przyszedł do upamiętania, a odróżniając fałszywe teorie i gwałtowne namiętności rewolucyjne od prawdziwych potrzeb i praw, tym więcej umiłował wolność praktyczną i tę formę rządu, która najwięcej daje rękojmi dla niepodległości osobistej i dla własności.

Zdrowie Jakuba I zaczęło słabnąć od pewnego czasu i na dniu 27 marca 1625 rozstał się z tym światem. Pod jego wątłym panowaniem duch wolności dojrzał i nabrał sił potrzebnych do walki, która nastąpiła za czasów jego następcy. Karol I nie miał żadnego podobieństwa z ojcem swym. Nie był on pedantem i tchórzem, posiadał wielkie wykształcenie, rozwinięte uczucie piękna, i przykładną moralność w życiu prywatnym. Talenty jego jakkolwiek niebyły świetne, przecież chętnie zajmował się sprawami publicznymi. Postawa jego była poważna i królewska. Lecz na nieszczęście był on fałszywym i upartym, a umysł jego dość ciasny nie potrafił poznać usposobień ludu, i dążności czasu. Rząd jego zostawał w ciągłej sprzeczności z opinią publiczną, robił on jej koncesje wtenczas kiedy był zmuszony, lecz w tej samej chwili kiedy dawał najuroczyściej przyrzeczenie, łamał je i nie dotrzymywał. Nareszcie naród, który stracił do niego miłość i ufność, przestał go się z czasem obawiać.

Lud angielski prawie przez półtora wieku był rządzony przez panujących, którzy pomimo wielkich wad i gwałtów posiadali znaczną energią, a jeżeli niebyli miłowani i nienawidzeni, to zawsze wzbudzali bojaźń w poddanych. Z familią Stuartów zmienił się ten stan rzeczy na jej nieszczęście i kraju. Przyniosła ona wyobrażenia do Anglii niezgodne z duchem jej historii i z usposobieniami narodu.

Władza królewska i parlament za czasów Karola I zachowały dawną swą rolę. Karol podobnie jak jego ojciec chciał rządzić absolutnie a Izba niższa podobnie do tej z roku 1604, 1614 i 1621 starały się ograniczyć jego dowolne pretensje i zdobyć formę rządu zgodną z duchem czasu i potrzebami narodu. Z tą tylko różnicą, że walka ta która trwała już 20 lat, za wstąpieniem Karola I na tron zajątrzyła się, a wzbudzając coraz więcej namiętności i wstrętu pomiędzy walczącymi stronami, przybrała nareszcie charakter pojedynku pomiędzy człowiekiem a narodem, pomiędzy panującym broniącym samowoli a parlamentem prawa do cywilizowania się i potęgi.

Karol I powtarzał często te smutne słowa które go nareszcie przyprawiły o zgubę, „dlaczegóż niemiałbym rządzić bez parlamentu podobnie jak bracia moi w Hiszpanii i Francji”. Zapominał tylko o różnicy czasu i o tym że nie był ani we Francji ani w Hiszpanii. Jakkolwiek znalazł on poparcie swych teorii w wyższym duchowieństwie i w części arystokracji ziemskiej, to jednakże część arystokracji, drobna szlachta, stan średni, mniejsze duchowieństwo było jej przeciwne. Fatalne zaślepienie nie pozwoliło temu nieszczęśliwemu Monarsze dopatrzyć zbierających się chmur nad jego głową. Coraz więcej wyosobniał on się ze społeczeństwa i jako bohater średniowieczny gonił za marzeniami wobec narodu, który go nie rozumiał i nie słuchał. Z jednej strony Karol I kontynuował politykę ojca swego, a z drugiej strony parlament i cała część oświecona narodu nie wahała się stawiać oporu przeciwko wszelkiej nielegalności. Przy pierwszym zaraz Parlamencie zwoływanym w roku 1625 wystąpiła groźna opozycja. Król żądał pieniędzy, a Izba niższa usunięcia różnych nadużyć. Aby zapobiec prędkiemu rozwiązaniu, zawetowała tylko częściowo podatki, skarżyła się na pomoc niesioną Francji przeciwko Hugenotom i zażądała, aby prześladowanie Purytanów ustało. Król rozwiązał Izbę i z własnej woli nałożył podatki. Lecz czyliż zatrzymując ministra Buckinghama, który zhańbił koniec panowania Jakuba I nie odkrywał przez to myśli w jakiej chce rządzić? Przyzwolić podatki królowi na całe życie podczas władzy ministra znienawidzonego od narodu wydawało się Izbie niebezpieczeństwem i słabością. W następnym roku występuje ona daleko śmielej i energiczniej. Jakkolwiek zezwoliła na podatki żądane, oskarżyła Buckinghama, a król na to odpowiedział aresztowaniem członków, którzy poważyli się wziąć inicjatywę w tak śmiałym kroku.

Rozbierając bliżej wypadki, zdaje się iż fatalna logika nimi kieruje. Zawczasu można przewidzieć ofiary i tryumfy. Widząc Karola I pasującego się z falami czasu, pomimowolnie budzi się w nas dla niego sympatia, gdyż przeczuwamy, iż ulegnie jej przemocy. Przeczuwamy że Monarcha ten pełen cnót, wybrany został jako ekspiacja cudzych zbrodni, gdyż niepodobna, aby sam upór i pogarda danego słowa wystarczyła na usprawiedliwienie jego smutnego losu.

 Każdy krok Karola I nacechowany dowolnością budził w kraju niechęć, a Izbom dodawał odwagi. Brak pieniędzy ten zły geniusz większej części panujących prześladował bezustannie Karola I i stawiał go w najfałszywszym położeniu. Pretensje jego absolutne rozbijały się o smutną rzeczywistość, robiąc z niego parodię losu. Najzuchwalsze zamiary przy słabości środków wydają się śmiesznymi i niedorzecznymi. Jakkolwiek ten nieszczęśliwy Monarcha w obronie swych zasad podniósł się aż do heroizmu, to przecież słabość jego charakteru i fantastyczność zamiarów zaciemnia wiele jego zalet.

Karol I chcąc przyciągnąć do siebie kraj zniechęcony rozmaitymi nadużyciami zwołał Parlament w roku 1628. W ciągu pierwszej sesji Izba niższa wymogła od króla po przyzwoleniu podatków sławny akt znany pod nazwiskiem the Petition of Right, stanowiący drugą wielką kartę swobód i przywilejów angielskich. Wskutek tego aktu Karol I zobowiązał się uroczyście do nienakładania podatków bez zezwolenia Parlamentu, do szanowania niepodległości osobistej i do przywrócenia trybunałom właściwych ich atrybucji. Ustawą tą zastrzeżone zostały wszystkie prawa kardynalne i zdaje się, że odtąd kraj przejdzie na drogę pokoju, a panujący wraz z narodem używać będą błogiego losu. Żądania poprzednich parlamentów uzyskały sankcją królewską i przeszły w prawo, a przez to usunięto wszystkie powody do agitacji i oporu. Tymczasem wypadki inny bieg przybrały; duch rewolucyjny postąpił o jeden krok naprzód, a Karol I zbliżył się o jeden krok do przepaści mającej go pochłonąć. Ręka mordercza uwolniła naród od nienawistnego ministra Buckinghama. Karol I nauczony doświadczeniem i upokorzony w najróżnorodniejszy sposób miał teraz porę zmienić swą politykę i przejść szczerze na drogę legalną, zwłaszcza że do tego zobowiązywały go słowa dane uroczyście Parlamentowi i narodowi. Lecz na nieszczęście swe wybrał on na doradców dwóch ludzi którzy jego i siebie przyprawili o zgubę. Jeden z nich Laud człowiek uparty, nienawistny, gwałtowny i ograniczony, a drugi Strafford odważny, zdolny i wymowny lecz przy tym przewrotny i zepsuty, weszli do ministerium. Od tego czasu zaczyna się zmieniać scena działania i wypadków. Do tego czasu nadużycia królewskie nie nosiły charakteru stanowczego i nie pochodziły z planu śmiało pomyślanego a energicznie wykonywanego. Były one raczej igraszką lekkomyślności królewskiej, aniżeli postanowieniem niezmiennym. Odtąd pretensje panującego zamieniono w system i do nadużyć zaprowadzono metodę. Laud zaczął prześladować nielitościwie i z zaciętością nienawistnego pedanta wszystkie sekty protestanckie i chciał je zmusić do powrotu do kościoła anglikańskiego, a Strafford dokładał wszelkich starań, aby utworzyć stałe wojsko i przy jego pomocy zniszczyć nie tylko swobody polityczne, ale nawet sądom odebrać dotychczasową niezawisłość. Postępowanie niedorzeczne i gwałtowne ministrów zwiększyło w kraju nienawiść, a w Szkocji wywołało wojnę domową. Podatki dowolnie nakładane stały się powodem do oporu i częstych aresztowań; lecz wszystkie te pojedyncze czyny nikną w porównaniu obywatelskich cnót Hampdena. Duch legalnego oporu wszystkich poprzednich parlamentów za Jakuba I i Karola I znalazł w nim uosobistnienie i najdzielniejsze ramię. Protestacja z jego strony przeciw zapłaceniu 20 szylingów dowolnie na niego nałożonych zyskała rozgłos w kraju i obudziła w nim świadomość jego praw. Hampden został naczelnikiem parlamentu i narodu. Nie działał wskutek inspiracji osobistej, lecz był duszą kraju i czasu swego. Został niejako inkarnacją ducha politycznego rasy anglosaksońskiej. W nim przedstawiają się wszystkie jego przymioty z cała swą potęgą i świetnością, jako to zdrowy rozsądek, rezolutność, wytrwałość, pogarda okazałości i głębokie uczucie prawa połączone z głębokim uczuciem obowiązku, w ogóle, zbiór tych wszystkich przymiotów energicznych i męskich, które tworzą charakter publiczny ludu zdolnego do wolności.

Macaulay bardzo słusznie utrzymuje: iż historia Hampdena, począwszy od roku 1640 aż do jego śmierci, jest historią Anglii. Znakomity ten mąż przedstawiał to wszystko, co purytanizm miał szlachetnego, a co opozycja słusznego i praktycznego. Jakkolwiek został wielkim nie szukał wielkości, jakkolwiek został sławnym nie pragnął sławy, tylko postępując po drodze obowiązku same one przyszły uwieńczyć jego skromne i poważne skronie. Spokojnie i bez pretensji znakomity ten szlachcic z Buckinghamshire stanął na czele swego narodu i otworzył mu drogę do nieznanej dotąd świetności. Pierwszy raz wystąpił w życiu publicznym w roku 1621 i zajął miejsce w tej Izbie która śmiało powiedzieć można, iż sformułowała rzetelne potrzeby kraju. Po rozwiązaniu Parlamentu w roku 1826 nałożono pożyczkę przymusową. Hampden nie chciał poddać się takowej, utrzymując iż chętnie by pożyczył tak jak inni lecz obawia się wystąpić przeciw Magna Charta, która przepisuje aby, ją czytano dwa razy do roku tym, którzy by chcieli przekroczyć jej prawa.

Przez jedenaście lat po rozwiązaniu Parlamentu w roku 1628 przebywał w swym majątku położonym w najpiękniejszej okolicy hrabstwa Buckinghamshire i zajmował się rolnictwem i używał spokoju wiejskiego. Aż do czasu sławnego swego oporu przeciwko dowolnemu podatkowi, posiadał on jak mówi Clarendon reputację w swym okręgu, lecz imię jego nie było jeszcze głośne w kraju, ale odtąd został on przedmiotem rozmowy wszystkich, każdy się zaczął pytać, co to jest za jeden ten, który odważył się bronić wolności i pomyślności kraju. Proces nareszcie wytoczony mu w roku 1636 dokończył jego sławy i zrobił go potężnym. Postępowanie jego w tej sprawie zyskało powszechne uznanie, jak mówi Clarendon, imię jego uczyniło sławnym w całym królestwie!

Pomimo protestacji, petycji i opozycji parlamentów, pomimo poważnego wystąpienia Hampdena nadużycia się nie zmniejszały i trudno było spodziewać się czyli kiedykolwiek ustaną. To położenie smutne kraju budziło w jednych zwątpienie, a w drugich chęć do jego opuszczenia i szukania w nowym świecie swobodniejszego losu. Zwłaszcza w roku 1637 dowolność ze strony rządu doszła do najwyższego stopnia. Parlament przez 8 lat nie był zwołany, gwałcono prawo własności, nie szanowano bezpieczeństwa osobistego, w ogóle rozpaczliwy był stan kraju. Zwątpienie doszło nawet do nieugiętej duszy Hampdena i postanowił on wraz z krewnym swym Cromwellem opuścić Anglię, a przenieść się do Stanów Zjednoczonych. Lecz rozkaz Lauda wstrzymał okręt który miał unosić tych dwóch mężów, a z nimi złego geniusza familii Stuartów. Z tego się pokazuje, o ile wypadki są nieprzewidziane, kto wie czyliby rewolucja była wybuchła, gdyby ci dwaj jej naczelnicy byli opuścili Anglię? W każdym razie byłaby przybrała inny charakter i kierunek. W ówczesnym społeczeństwie dwie tylko były takie indywidualności jak Hampden i Cromwell, gdyż wielkich ludzi rzadko Opatrzność zeszła na świat, a skoro ich ześle to wkłada na nich pewną misję, którą koniecznie wypełnić muszą.

Po rozwiązaniu Parlamentu w roku 1640, naczelnicy ludowego stronnictwa zostali w Londynie w celu uorganizowania opozycji przeciwko królowi. Odtąd występują oni energicznie, a zwłaszcza Hampden jeździ od hrabstwa do hrabstwa i namawia wszędzie elektorów, jakich mają wybierać deputowanych. Wskutek tych zabiegów opozycja zyskała większość w Izbie niższej. Na dniu 3 listopada tegoż samego roku zebrał się ów sławny parlament znany pod nazwiskiem długiego, który przechodził najrozmaitsze koleje. Używał on najwyższej władzy i najnikczemniejszej uległości, sławy i hańby. Raz panował nad swym monarchą, a drugi raz był najpowolniejszym narzędziem w ręku uzurpatora.

Przy pierwszym zebraniu się Parlamentu widać było z fizjonomii członków, że oni nie na próżno się zebrali i że są gotowi do energicznego kroku. Clarendon mówi, że ci sami ludzie, którzy przed sześciu miesiącami byli umiarkowani i ze środkami łagodnymi, teraz zaczęli występować gwałtownie przeciwko królowi i ministrom i odgrażać się, iż przybrać muszą inne stanowisko od ostatniego parlamentu.

Naród tak jakby przeczuwał, iż parlament będzie sądem przed którym zacznie się toczyć jego sprawa i tronu, posłał do niego na członków ludzi najznakomitszych. Bez wątpienia sprawa ta wymagała zdatnych obrońców i znalazła ich w Falkladzie, Hydzie, Digbym, Youngu, Harrysie, Vanie, St. Johnie, Hollissie i Fiennesie.

We wszystkich rewolucjach są ludzie fatalni, którzy dają hasło do boju, są to posłańcy ducha rewolucyjnego. Takim człowiekiem w obecnym parlamencie był Pym, który oskarżył o zdradę stanu Lauda i Strafforda. Od tego czasu parlament wstąpił na pochyłość bardzo śliską, po której spiesznie dążył do rewolucji. Od tego czasu broń legalna, jakiej dotąd Hampden używał, zaczęła się łamać i potrzeba było użyć ostrzejszej i niebezpieczniejszej. Jakkolwiek większa część parlamentu nie była rewolucyjną, jakkolwiek pragnęli oni ustalić monarchię konstytucyjną, to przecież przygotowywali wypadki, których potem wstrzymać i owładnąć nie potrafili. Parlament chcąc dać uczuć królowi swą potęgę skazał Strafforda na śmierć i głową tego nieszczęśliwego ministra, oddzielił się prawie na zawsze od tronu i uczynił późniejszą zgodę niepodobną. Karol I na gwałty parlamentu odpowiadał podobnymi gwałtami. Kazał nie tylko aresztować członków parlamentu, ale nawet sam zniżył się do tej roli, aż w końcu wywołał nieukontentowanie w mieszkańcach Londynu, którzy stanęli po stronie parlamentu, a on nie widząc się dosyć bezpiecznym opuścił stolicę i na prowincji wywiesił chorągiew wojny domowej. Na odgłos tej wojny Hampden jako naczelnik parlamentu i ruchu narodowego czując, że właściwsze jest dla niego miejsce w obozie aniżeli w Izbie, pospieszył wraz z swymi przyjaciółmi uorganizować wojsko i wkrótce wystąpił na plac boju, na który go król wezwał. Lecz Opatrzność nie pozwoliła mu doczekać końca rewolucji i zdaje się, że uznała jego rolę za skończoną. W ostatnich chwilach zgonu swego Hampden również pokazał się wielkim jak i w całym swym życiu. Ostatnie jego słowa: .,Boże przyjmij duszę moją, i zbaw moją ojczyznę” świadczą o głębokim jego patriotyzmie i o wielkiej religijności. Ze śmiercią Hampdena legalność straciła najznakomitszego reprezentanta a rewolucja zyskała otwarte pole do działania. Lecz duch religijny i patriotyzm, które Hampden wyobrażał, żył w całym jego stronnictwie i nareszcie doprowadził go do zwycięstwa.

Do tego czasu skreśliliśmy geograficzne niejako położenie rewolucji, i wykazaliśmy główne punkty, jakie parlament zajmował nim doszedł do ostateczności. – Nie jest celem naszym opowiadać szczegóły wojny domowej. – Wiadome jej są smutne skutki. – W lat 4 po jej rozpoczęciu nastąpiła pamiętna bitwa na równinach Naseby, a w 4 lata później tragiczna i niesprawiedliwa śmierć Karola I na placu Withall.

W najrozmaitszych i najgwałtowniejszych objawach namiętności ludzkich panują pewne prawa; wówczas nawet kiedy narody szaleją w swawoli ulegają pewnym koniecznym wpływom, z których utworzyć sobie można ogólną przynajmniej teorię ich aberracji. – Znakomity naturalista francuski Jouffroi St. Hilaire w potworach natury wykazał powszechne prawa rządzące światem fizycznym, dlaczego by gwałtowne erupcje i wulkaniczne objawy namiętności ludów miały być czystym przypadkiem i niezrozumianym wyjątkiem w organizmie dziejów? – Zastanówmy się pokrótce nad rewolucją angielską, a może szukając jej wewnętrznych sprężyn, znajdziemy zarazem ogólne prawa właściwe wszystkim rewolucjom.

Powyżej przytoczone fakty pokazują nam, jak z wolna i nieśmiało naród angielski postępował nim wstąpił na drogę ostateczności. Blisko prawie przez lat 40 parlament zostawał w opozycji legalnej i energicznej przeciwko dowolności panujących nim uchwycił dyktaturę. Przez cały ten czas bronił on swych praw odważnie i wytrwale. – W roku 1640 ludzie umiarkowani jak Falkland Hyde i Culpepei znani pod nazwiskiem Rojalistów konstytucyjnych byli naczelnikami opozycji i głosowali za wnioskiem Pyma oskarżającym Lauda i Strafforda o zdradę stanu.

Z wzrostem rewolucyjnego ducha władza przechodziła do coraz energiczniejszych i gwałtowniejszych naczelników. – Od monarchistów konstytucyjnych i umiarkowanych przeszła do Hampdena Koka i Seldena, a od nieb do Pyma, Lilburna i Wana, aż nareszcie dostała się w ręce Cromwella. – Czegóż nas te fakty uczą? Z nich widzimy iż rewolucją angielska miała trzy główne periody. – W pierwszym nieukontentowanie powszechne w narodzie objawiało się przez długoletnie zażalenia, i petycje różnych parlamentów, które streściły i sformułowały rzetelne potrzeby czasu. Była to epoka przygotowania i legalnego oporu. – W drugim periodzie występują ludzie umiarkowani i półśrodkowi, którzy jakkolwiek postępują na drodze legalnej – przecież doprowadzają do gwałtu i dają hasło do rewolucji. – Nareszcie w trzecim periodzie panuje czysty duch rewolucyjny, który wyniósł Cromwella do steru rządu. We wszystkich niemal rewolucjach pokazuje się ten sam charakter. – Fizjonomie ich są różne lecz prawa ich rozwoju są też same. – Każda z nich miała jakąś podstawę legalną. – Każda miała swych Żyrondystów, i każda swych dyktatorów i uzurpatorów. – Lecz dlaczego wszystkie rewolucje kończą i muszą skończyć na tej fatalnej ostateczności? Na to pytanie znajdziemy również odpowiedź w rewolucji angielskiej, skoro bliżej poznamy jej pierwiastki i obliczymy jej siły.

Przy otwarciu długiego parlamentu dnia 3 listopada 1640 r. Izba niższa liczyła 606 członków, w roku zaś 1649 po ścięciu króla i ogłoszeniu rzeczypospolitej zaledwie ich 100 było. – Mniejszość ta przyszła gwałtem do władzy, a nie mając żadnej podstawy i sympatii w kraju musiała znaleźć haniebny koniec. – Jakkolwiek ta garstka szczerych republikanów stała na przemocy, nie chciała przecież uznać głównej jej podpory, jaką miała w wojsku i nareszcie przez nie rozpędzoną została. – Już przy ogłoszeniu rzeczypospolitej pokazują się dwa elementy sobie nieprzyjazne; z jednej strony oligarchia cywilna, słaba i rozbita na rozmaite koterie, a z drugiej wojsko okryte chwałą, czujące swą potęgę, i kierowane przez szczęśliwego generała i genialnego zarazem polityka.

Po śmierci Hampdena, Cromwell został naczelnikiem rewolucji, a droga zwycięstw doprowadziła go do najwyższej władzy. Wystąpił bardzo późno na scenę życia publicznego, lecz zaraz w początkach odznaczał się energią i chęcią czynu. – Mając lat 18, z powodu śmierci ojca swego, zmuszony był po rocznym pobycie opuścić uniwersytet Cambridge i nieść pomoc matce i sześciu swym siostrom. – Mając lat 21 ożenił się w Huntigdon trudniąc się gospodarstwem pędził życie w sposób taki, który obok zatrudnień wiele pozostawia czasu do rozmyślań. – Będąc szanowanym od sąsiadów, a kochanym od familii, żył spokojnie i nieznany od świata, czasami tylko miewał gwałtowne napady. – Często, mówi Warwick w swych pamiętnikach, kazał on o północy przywoływać doktora Sinscott i sądząc się bliskim śmierci rozpowiadał mu o swej hipochondrii i o swych urojeniach z powodu krzyża w mieście. – Krzyż więc papieski trapił jego duszę. – Skoro nasłuchał się kaznodziejów okolicznych, naczytał Biblii, narozmyślał o Bogu i człowieku, o życiu i śmierci wówczas przychodziły mu do głowy myśli najdziwaczniejsze. – Usposobienia te Cromwella zaświadczają, iż od młodości bardzo go zajmowały pytania religijne, i że miał żywą wyobraźnią która myśli jego przemieniała w kształty.– To są niemal najważniejsze szczegóły z jego młodych lat.

Zostawszy członkiem parlamentu rzadko się odzywał, a skoro wystąpił, to albo oskarżając księży papistów, lub żądając jakiegoś postanowienia energicznego. – Mówił zawsze bardzo krótko, a z tego wnosić by można, iż nie posiadał talentu oratorskiego, tymczasem później talent ten, jak i wiele innych, w nim się odezwały. – Lecz skoro wojna wybuchła, Cromwell czym prędzej organizuje milicję w hrabstwach Norfolk, Lincoln, Essex, Cambridge i Herts, przywłaszcza sobie prawie władzę i rządzi nimi w imieniu parlamentu. – Po pierwszej potyczce pod Edgehill, widząc, iż rzemieślnicy londyńscy i synowie kupców nie potrafią stawić stanowczego oporu szlachcie przyzwyczajonej władać orężem, pomyślał zaradzić temu i uwagi swe zakomunikował Hampdenowi. – Ten na to powiedział: nasi nieprzyjaciele posiadają stary honor – a na to odpowiedział Cromwell: a więc naprzeciw honoru trzeba postawić religię. – I w istocie pomysł jego był znakomity: religia zwyciężyła honor. – Cromwell pierwszy potrafił za pośrednictwem fanatyzmu zaprowadzić w wojsku posłuszeństwo i dyscyplinę. – Uorganizowawszy raz fanatyków, na ich czele pokonał wszelki opór i idąc od zwycięstw do zwycięstw doszedł aż do najwyższej władzy. – Villemain bardzo słusznie mówi, iż zdaje się, jak gdyby w Cromwellu ukryte były rozmaite talenty, których on stosownie do okoliczności i potrzeby używał. – Odgrywał najróżnorodniejsze role, występował jako teolog, polityk, prawodawca, naczelnik stronnictw, wódz i panujący. – Do 42 roku życia nie zatrudniał się wojskowością, lecz skoro pokazała się potrzeba walki, wszystkie talenty i przymioty wojskowe w nim się znalazły. Początkowo zasiadając w parlamencie prawie gadać nie umiał, lecz jak został naczelnikiem rządu mówił bardzo długo bez przygotowania a niekiedy nawet świetnie. – Ten sam człowiek który przed kilkunastu laty uderzał wszystkich prostotą swego ubioru i gburowatością wieśniaka, skoro mu potrzeba było działać na wyobraźnią mas, umiał otoczyć się przepychem i okazałością. Jakkolwiek szczery w swych przekonaniach jednakże umiał być chytrym aż do subtelności. Czuły w stosunkach familijnych był okrutnym i nieubłaganym skoro polityka tego wymagała. – Wystąpiwszy raz na scenę świata szczęście nie przestało mu się uśmiechać i doprowadziło go do zaszczytów i sławy. Będąc jeszcze młodym, wierzył że Opatrzność kieruje losami ludzkimi, lecz skoro później dopełnił wiele czynów świetnych i niespodziewanych, tym silniej zaczął widzieć palec boży zawieszony nad jego głową. Po każdym niemal zwycięstwie, przy każdym poważniejszym wystąpieniu powtarzał: „Bogu jednemu przynależy się sławą, ja jestem jej słabym i niegodnym narzędziem”. Bardzo słusznie mówi Philarete Chasles, iż Cromwell nosił Biblią w sercu, a Kalwina w głowie. Purytanizm i fatalizm nie zaciemniał w tym genialnym człowieku zdrowego rozsądku, owszem, można powiedzieć iż on był jego żywym i najdoskonalszym uosobistnieniem. W każdym kroku jego życia widać zmysł praktyczny, czy to w rozmowach z fanatykami, czy z sekciarzami politycznymi, czy w działaniu publicznym, doskonale on odróżniał utopię od praktyki, marzenia fantastyczne od prawdy.

Skoro przyszedł do steru rządu zmysł ten praktyczny został u niego geniuszem politycznym. Dokładnie widział, że rzeczpospolita już niepodobna w Anglii i że z kilkudziesięcioma utopistami religijno-politycznymi trudno krajem rządzić. – Kilka następujących zdań posłużyć może na dowód czerstwości i praktyczności jego rozumu. „Bez ducha porządku i dyscypliny, może tylko istnieć duch diabelski, demoniczny i pochodzący z głębi szatana.” – „Nie uczyłem się, mówił on w parlamencie, sztuki wymowy, nie jestem w wielkiej zażyłości z retorami i z frymarką ich słów. Tak panowie, lecz celem naszym jest mówić rzeczy (speak things). Opatrzność, która czuwa nad nami, wymaga tego po nas. – Pierwszy przedmiot, o którym chcę mówić jest zbawienie kraju, prawo bytu, prawo natury. Potrzeba zbawi kraj, lecz jakże go zbawimy, jak egzystować będziemy.” – „Każdy rząd musi się opierać na czymś fundamentalnym, na jakiejś Magna Charta stałej i niezmiennej”. Do fanatyków i utopistów których idee nazywał czysto seraficznymi marzeniami bez wartości i znaczenia, przemawiał: „Skoro wy rządzić będziecie Anglią, zgubiona będzie, gdyż wy nie rządzicie”.

Po ogłoszeniu rzeczypospolitej rządy Anglii przeszły w ręce koterii oligarchicznej, która jakkolwiek posiadała ludzi z talentem i gorącą miłością ojczyzny przecież przemocą tylko przyszła do władzy i zostawała na łasce wojska. Rzeczpospolita była przeciwną zwyczajom i wyobrażeniom narodu. Lord-Maire Londynu Reynoldson nie chciał ogłosić proklamacji urzędowej znoszącej monarchią. – W całym kraju panowało wielkie nieukontentowanie i tylko żelazna wola mogła go utrzymać w porządku. – Naród angielski, parlamenty, znakomici i uczciwi ludzie pragnęli tylko uprawnienia swobód zabezpieczających własność i niepodległość osób. – O te to prawa wrodzone, nieulegające przedawnieniu, o tę spuściznę po przodkach dopominały się parlamenty. Do tych praw przed sądem samowolnym odzywał się Lord Capell, bohater i najszlachetniejszy obrońca sprawy królewskiej i fanatyk dziwaczny a wytrwały Lilburn. – Republikanie sami widzieli niepodobieństwo utrzymania się rzeczypospolitej. „Trudno, mówił Saint-John, aby w tym narodzie zaprowadzić można inną formę rządu od monarchicznej, bez zachwiania fundamentalnych praw i zniszczenia swobód ludowych”.

Prawem konieczności rządzącym wszystkimi rewolucjami Cromwell przyszedł do władzy. Wśród różnych partii, opinii i pretensji osobistych obrał on rolę mówiąc jego językiem wielkiego konstabla i zapewnił krajowi spokój i porządek. Napoleon w podobnym położeniu powiedział: „Rewolucja jest książką, którą założyłem wstążeczką, po śmierci mojej, późniejsze generacje otworzą ją tam, gdzie ją naznaczyłem”. Cromwell posiadając władzę absolutną, nie zniszczył ducha legalnego w narodzie angielskim owszem dał mu uczuć głębszą jego potrzebę. Poskromił on anarchię i rządził tylko potęgą swego geniuszu. Całe jego postępowanie dowodzi, że ani rzeczpospolita ani absolutyzm militarny nie mogły się utrzymać długo w Anglii. Cromwell używał wszelkich kombinacji możliwych, aby ustalić porządek legalny. W tym celu tworzył najróżnorodniejsze parlamenty, które ciągle stawiały mu opozycje, a które on ciągle rozwiązywał. Utrzymywał się tylko przy sterze rządu potęgą swego imienia, lecz z jego śmiercią zakończył się stan rzeczy przez niego zaprowadzony, gdyż nie miał żadnej podstawy i sympatii w narodzie. Po śmierci Cromwella restauracja nastąpiła sama przez się, a Karol II dziwiąc się nad spontanicznością ruchu narodowego, słusznie stawiał pytanie: dlaczego wcześniej nie zająłem należnego mi tronu?

Każda rewolucja spożywa się we własnej anarchii i gwałcie. W narodach w których życie obiega czerstwo i dzielnie w chwilach jego wulkanicznych wstrząśnień występują ludzie genialni, którzy uwalniają go od anarchii i zdobią je sławą. W narodach zaś wątłych sił i zachwianej moralności chytrość i podstęp tryumfują.

Najnowsze artykuły